Wygląda to wszyst­ko nieco maka­brycz­nie i ponie­kąd takie jest. Autorem oso­bli­wej serii foto­gra­fii był XIX-wieczny fran­cu­ski neu­ro­log Guil­lau­me Duchen­ne. Pary­ża­nin zapisał się w dzie­jach medy­cy­ny przez spo­rzą­dze­nie opisu jednej z gene­tycz­nych form dys­tro­fii (zaniku) mięśni, ale również pio­nier­ski­mi próbami wpro­wa­dze­nia do neu­ro­lo­gii różnych form elektrostymulacji.

Jeden z eks­pe­ry­men­tów Duchen­ne­’a polegał na przy­kła­da­niu elek­trod do nerwów zarzą­dza­ją­cych poszcze­gól­ny­mi mię­śnia­mi twarzy. Właśnie to doświad­cze­nie uwiecz­nio­no na foto­gra­fiach z 1862 roku. Nauko­wiec odno­to­wy­wał, jak mimika męż­czy­zny reago­wa­ła na prze­pusz­cza­nie prądu. Wnioski opu­bli­ko­wał w pracy pt. Mecha­nizm fizjo­no­mii czło­wie­ka, która sta­no­wi­ła przy­czy­nek dla nowej dys­cy­pli­ny, nazy­wa­nej elektrofizjologią.

Do słow­ni­ka trafił również termin uśmie­chu Duchen­ne­’a, mający ozna­czać naj­szczer­szy wyraz zado­wo­le­nia, obej­mu­ją­cy zarówno usta i policz­ki, jak i mięśnie w pobliżu oczu. Chociaż trudno zakła­dać, że uwiecz­nio­ny na czar­no­bia­łych zdję­ciach, rażony prądem pacjent uśmie­chał się w pełni auten­tycz­ny sposób…

Kategorie: