O co chodzi?

No hej. Jak pewnie zauwa­ży­łeś Ale jak to? jest blogiem. Miał być por­ta­lem, ale po jakimś czasie zro­zu­mia­łem, że bez czasu, więk­szej redak­cji i bez­kre­snych środków finan­so­wych trzeba ogra­ni­czyć swoje aspi­ra­cje do czegoś bar­dziej kameralnego.

Po co to robię? Bo mogę i lubię. Jeden mar­no­tra­wi czas na gry MMORPG, drugi na śle­dze­nie porażek swojej drużyny pił­kar­skiej, trzeci na kon­tak­ty z ludźmi, których nawet nie lubi, a czwarty na bazgro­le­nie w sieci. Poza tym fajnie mieć bodziec moty­wu­ją­cy do regu­lar­ne­go uzu­peł­nia­nia wiedzy, wer­to­wa­nia książek i śle­dze­nia newsów ze świata nauki. Tak naro­dził się pomysł strony popu­lar­no­nau­ko­wej, którą sam, jako inter­nau­ta, chciał­bym odwiedzać.

Nie ukrywam, że blog powstał również w związku z roz­cza­ro­wa­niem / zaże­no­wa­niem oko­ło­nau­ko­wą częścią pol­skie­go inter­ne­tu. Tymi wszyst­ki­mi stro­na­mi pro­wa­dzo­ny­mi nie tylko bez pasji i polotu, ale również prze­kła­mu­ją­cy­mi rze­czy­wi­stość, bom­bar­du­ją­cy­mi odbior­ców click­ba­ita­mi, nasta­wio­ny­mi wyłącz­nie na tanią sen­sa­cję oraz planowe nabi­ja­nie wyświe­tleń. Nie chcę uciekać się do gór­no­lot­nych sfor­mu­ło­wań i mówie­nia o “nowej jakości”, ale sądzę, że możliwe jest dzie­le­nie się wiedzą, newsami i cie­ka­wost­ka­mi bez nagmin­ne­go popeł­nia­nia wszyst­kich tych grze­chów – ale też bez nadęcia.

Aha, żeby nie było wąt­pli­wo­ści: jestem tylko pasjo­na­tem, czy­ta­ją­cym oraz piszą­cym o nauce w wolnym czasie. Nie odpo­wia­dam przed żadnym wydaw­nic­twem, żadną insty­tu­cją, ani żadnym kon­cer­nem medial­nym. Nie płaci mi Big Pharma, Mon­san­to, ani NASA. Przy­zna­ję jednak, że trudno przez dłuższy czas regu­lar­nie coś tworzyć nie otrzy­mu­jąc w zamian choćby sym­bo­licz­ne­go kie­szon­ko­we­go. Tak, że tego… Jeśli mnie doce­nisz, nie krępuj się i postaw mi kiedyś kawę. 🙂