Wystar­czy rzut okiem na dowolną scenę, w której pojawia się Gollum, czy to w Hob­bi­cie, czy we Władcy Pier­ście­ni, aby zauwa­żyć, że mamy do czy­nie­nia z wyjąt­ko­wo tra­gicz­ną posta­cią. Pozna­je­my go, jako pokracz­ne­go, wychu­dzo­ne­go stwora o sinej skórze, wyłu­pia­stych oczach, znisz­czo­nych zębach i tok­sycz­nej obsesji na punkcie magicz­ne­go pier­ście­nia, utra­co­ne­go na rzecz Bilba Bag­gin­sa. Jednak chyba naj­bar­dziej upiorne zdają się emo­cjo­nal­ne dialogi, które przy­zwy­cza­jo­ny do samot­no­ści Sméagol zwykł pro­wa­dzić sam ze sobą.

Kon­dy­cja psy­chicz­na tol­kie­now­skie­go anta­go­ni­sty zacie­ka­wi­ła dr Liz Sampson, która wraz ze swoimi stu­den­ta­mi z Uni­wer­sy­te­tu Lon­dyń­skie­go, posta­no­wi­ła poddać ją dokład­niej­szej ana­li­zie. Zgodnie z dia­gno­zą, która w 2004 roku docze­ka­ła się nawet publi­ka­cji w British Medical Journal, zde­ge­ne­ro­wa­ny hobbit cier­piał na schi­zo­idal­ne zabu­rze­nie osobowości.

Badacze bardzo skru­pu­lat­nie prze­śle­dzi­li czyn­ni­ki śro­do­wi­sko­we, które ukształ­to­wa­ły postać, jaką znamy książek i filmów. 

Sméagol pocho­dził z zamoż­nej i wpły­wo­wej rodziny, a jego babcia była mądrą kobietą. Nic nie wiadomo o naro­dzi­nach i nauce Sméa­go­la. Pozo­sta­wał zło­śli­wy wobec innych i miał tylko jednego przy­ja­cie­la, Deagola, którego później zamor­do­wał w walce o pier­ścień. Dla Sméa­go­la było to ważne wyda­rze­nie życiowe; pier­ścień umoż­li­wił mu znik­nię­cie i pota­jem­ne pod­słu­chi­wa­nie rozmów. Jego rodzina i spo­łecz­ność, zbul­wer­so­wa­ne jego czynami, wierząc, że jest zło­dzie­jem i mor­der­cą, wygnały go do Gór Mgli­stych. Żył tam przez wiele lat z pier­ście­niem, jako jedynym przy­ja­cie­lem i zaczął nie­na­wi­dzić świata zewnętrz­ne­go – Słońca, Księ­ży­ca i wiatru. Jadł tylko żywe zwie­rzę­ta lub surowe ryby. Osta­tecz­nie Sméagol wytwo­rzył Golluma, out­si­de­ra, który miał bar­dziej bru­tal­ną oso­bo­wość. Od utraty pier­ście­nia drę­czy­ły go obse­syj­ne myśli i poświę­cił swoje życie na jego odzy­ska­nie, również z użyciem przemocy.

Dla posta­wie­nia wia­ry­god­nej dia­gno­zy usta­lo­no również pewne fakty. Przede wszyst­kim, zało­żo­no, że Gollum nie był trwale uza­leż­nio­ny od sub­stan­cji odu­rza­ją­cych, chociaż jak wielu młodych hob­bi­tów, w mło­do­ści palił zapewne fajkowe ziele. Jeszcze przed zdo­by­ciem pier­ście­nia był docie­kli­wym dziec­kiem o ory­gi­nal­nych zain­te­re­so­wa­niach, które lubiło psoty i samotne czyn­no­ści, takie jak grze­ba­nie pod drze­wa­mi i oglą­da­nie korzeni. Po opusz­cze­niu domu utracił więk­szość wspo­mnień, zapo­mi­na­jąc nawet o swoim pier­wot­nym imieniu. 

Samotny, wie­lo­let­ni pobyt w Górach Mgli­stych zupeł­nie wynisz­czył jego umysł i orga­nizm. Nie­do­bór wita­mi­ny B12 mógł spo­wo­do­wać u Golluma draż­li­wość, uro­je­nia i para­no­ję. Zmniej­szo­ny apetyt oraz utrata włosów i masy ciała wyni­ka­ły praw­do­po­dob­nie z nie­do­krwi­sto­ści oraz nie­do­bo­ru żelaza. Z kolei bez­sen­ność, wyłu­pia­ste oczy i utrata wagi, suge­ru­ją nad­czyn­ność tarczycy.

Z czasem Sméagol stał się zupeł­nie nie­sta­bil­ny emo­cjo­nal­nie. Jego mowa odbie­ga­ła od normy, często spro­wa­dza­jąc się do wie­lo­krot­ne­go powta­rza­nia tych samych fraz lub dźwię­ków. Nie potra­fił upo­rząd­ko­wać myśli i tworzył własne słowa. Towa­rzy­szy­ły mu natar­czy­we nihi­li­stycz­ne myśli, przy czym sam dostrze­gał w sobie mor­der­cę, kłamcę i zło­dzie­ja. Wszyst­ko to dopro­wa­dzi­ło do zagłu­sze­nia resztek sumie­nia, zwłasz­cza, kiedy w grę wcho­dzi­ło odzy­ska­nie pier­ście­nia. Gollum zdra­dzał również ele­men­ty paranoi mówiąc o “Oku, które zawsze patrzy” (Sau­ro­nie) i “Grubym hob­bi­cie, który wie” (Samwise).

W ankie­cie prze­pro­wa­dzo­nej na 30 stu­den­tach medy­cy­ny, zdaniem aż 25. Gollum cier­piał na schi­zo­fre­nię. Jednak według dr Sampson, analiza wszyst­kich opi­sa­nych przez Tol­kie­na szcze­gó­łów, każe roz­pa­trzeć inne opcje. Przede wszyst­kim inte­rak­cja między dwiema oso­bo­wo­ścia­mi pacjen­ta, dowodzi, że pozo­sta­je on świa­do­my ist­nie­nia w tym samym czasie zarówno Sméa­go­la jak i Golluma – inaczej, niż przy typowej schi­zo­fre­nii, gdzie obie jaźnie nie byłyby w stanie ze sobą dyskutować.

Zdaniem autorów badania, miesz­ka­niec Śród­zie­mia wyka­zu­je siedem z dzie­wię­ciu objawów schi­zo­idal­ne­go zabu­rze­nia oso­bo­wo­ści (ICD F60.1 w kla­sy­fi­ka­cji chorób). Osoby obar­czo­ne tym rzadkim skrzy­wie­niem zwykle dzia­ła­ją samo­dziel­nie i dystan­su­ją się spo­łecz­nie, żyjąc na pogra­ni­czu marzeń i fan­ta­zji. Nie potrze­bu­ją pochwał, igno­ru­ją krytykę, tworzą relacje oparte na wła­snych, eks­cen­trycz­nych zasa­dach (pamię­ta­cie grę w zagadki z Bilbem?). 

Możemy przyjąć, że w przy­pad­ku Golluma, zabu­rze­nia schi­zo­idal­ne roz­wi­nę­ły się przez dłu­go­trwa­łą eks­po­zy­cją na urok pier­ście­nia, którego wła­ści­ciel “darzył zarówno miło­ścią, jak i nie­na­wi­ścią”. W rze­czy­wi­sto­ści, schi­zo­idal­ne zabu­rze­nie oso­bo­wo­ści dotyka naj­czę­ściej męż­czyzn o pre­dys­po­zy­cjach gene­tycz­nych, chociaż odno­to­wa­no też przy­pad­ki nabycia choroby wskutek urazu głowy i uszko­dze­nia płatu czo­ło­we­go mózgu.

Kategorie: