Pytanie zadane w tytule w niedalekiej przyszłości może okazać się nieaktualne. Ośrodki naukowe i koncerny farmaceutyczne już od paru ładnych lat polują na odpowiednik żeńskich pigułek antykoncepcyjnych, które miałyby być przyjmowane przez partnera. Za przykład mogą posłużyć dwa eksperymentalne preparaty, o oznaczeniach DMAU i 11β-MNTDC, przedstawione w 2022 roku podczas zjazdu amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologicznego w Atlancie. Oczywiście do końca prób klinicznych jeszcze daleka droga, ale wiele wskazuje na to, że środek tego rodzaju prędzej czy później trafi do aptek. I dobrze, bo repertuar środków antykoncepcyjnych dla panów pozostaje niesprawiedliwie ograniczony.
Tylko dlaczego czekamy na tabletkę dla mężczyzn tak długo?
Przeszkody mają charakter zarówno techniczny, jak i kulturowy – choć te ostatnie tracą już na znaczeniu. Statystyki potwierdzają, że większość współczesnych mężczyzn chętnie skorzystałaby z nowej farmakologicznej metody zapobiegania zapłodnieniu, gdyby takowa była tylko dostępna. Mimo więc, że ciężar niechcianej ciąży w wielu społeczeństwach wciąż spada głównie na barki kobiety, partnerzy wykazują się w tym temacie coraz większą roztropnością. Panie wydają się nawet jeszcze bardziej zainteresowane nowymi rozwiązaniami i aż 90% z nich uważa, że męska pigułka to krok w odpowiednim kierunku.
Nadal jednak istnieje problem opracowania skutecznej i bezpiecznej tabletki dla facetów.
Dla przypomnienia: działanie pigułek stosowanych przez płeć piękną pozostaje oparte o manipulowanie poziomem hormonów, przede wszystkim estrogenu oraz progesteronu. Chodzi o zmylenie organizmu w taki sposób, żeby wstrzymać owulację (uwolnienie komórki jajowej) lub zagęścić śluz i zmodyfikować wyściółkę macicy. W takich warunkach zapłodnienie staje się niemal niewykonalne, a nawet jeżeli plemnik wbrew przeciwnościom dotrze do jajeczka, zygota nie zdoła się zagnieździć i zostanie wydalona z organizmu. Skuteczność takich środków wynosi 99%, o ile tylko będą przyjmowane zgodnie z zaleceniami – zwykle codziennie, o tej samej porze.
Wystarczy więc skombinować pigułkę manipulującą hormonami facetów.
Tu drogi Internecie pojawia się właśnie problem techniczny, ponieważ analogiczna metoda w przypadku mężczyzn sprowadzałaby się do wpływania na poziom testosteronu. Fakt, badania jasno wskazują, że trzymanie testosteronu w ryzach wyraźnie obniża liczbę oraz ruchliwość plemników. Jednak równocześnie wpływa on też na cały organizm, w tym na zachowanie danej osoby, włączając w to jej libido. A co komu po pigułce umożliwiającej beztroskie łóżkowe harce, po której wyraźnie odechciewa się seksu? Chociaż z drugiej strony…
Czyli pozostają prezerwatywy i wazektomia…
Niekoniecznie, ponieważ prowadzone są również prace nad innymi środkami, nieuderzającymi w układ hormonalny. Najbardziej obiecujące wyniki przedstawiono w artykule na łamach Nature Communications opublikowanym w tegoroczne walentynki. Autorzy badania skupili się na możliwości dezaktywowania enzymu zwanego cyklazą adenylową, obecnego w większości komórek ludzkiego (i nie tylko ludzkiego) ciała. Pierwsze eksperymenty na myszach wykazały, że odpowiednia modyfikacja wspomnianego enzymu przez wstrzyknięcie inhibitora (czyli substancji, która ma hamować jakąś reakcję) TDI-11861, unieruchamia plemniki, skutecznie wyłączając płodność samców.
Zdaniem naukowców z Nowego Jorku daje to nadzieję na opracowanie zupełnie nowego rodzaju tabletki antykoncepcyjnej. W odróżnieniu od środków hormonalnych, nie powinna ona wywoływać głębszych efektów ubocznych, a jej stosowanie nie będzie wymagało systematyczności. Przeciwnie, mężczyzna łykałby ją tylko przed planowanym stosunkiem, dla tymczasowego sparaliżowania swoich plemników.
Oczywiście, zanim eksperymentalny zastrzyk dla myszy zostanie przekształcony w bezpieczną pigułkę dla człowieka upłyną jeszcze długie lata, jednak szansa na sukces jest spora. Pozostaje pytanie, czy panowie rzeczywiście będą chętni do korzystania z nowego wynalazku?
A TAK W OGÓLE TO… Sztuczne metody antykoncepcji od zawsze budzą kontrowersje wśród osób wierzących. Tym bardziej bawi fakt, że jednym z uczonych, którzy wzięli udział w powstaniu pionierskiej pigułki był gorliwy katolik i lekarz, John Charles Rock. Amerykański ginekolog w 1963 roku wydał nawet książkę, w której argumentował, że stosowanie nowego preparatu nie jest grzechem i pozostaje równie naturalne, co poleganie na “kalendarzyku”.
Myślę, że większość facetów będzie się bała skorzystać z takiego rozwiązania. Tak więc antykoncepcja nadal pozostanie głównie na barkach kobiety.
Co za bzdura, pigułka antykoncepcyjna dla mężczyzn? Kto wpadł na taki idiotyczny pomysł? Nie widzę w tym sensu, wszystko w imię wypaczonego feminizmu. Kobiety mają już swoje pigułki, więc po co nam to?
Żeby oszczędzić trochę kobiety. Taka antykoncepcja hormonalna nie zawsze jest obojętna dla organizmu. Facet myśli tylko o jednym, a cała reszta na głowie baby.
Weź się ogarnij. To nie jest bzdura. To właśnie po to, żeby mężczyźni też mogli brać odpowiedzialność za antykoncepcję, a nie tylko kobiety. I co cię to obchodzi, skoro i tak nie będziesz musiał tego brać? Boisz się, że Twoja kobieta postawi Ci ultimatum? :>
Ja brać odpowiedzialność? Wszystko jest na głowie kobiet? Typowy bzdurny argument. Nie widzę problemu w obecnych formach antykoncepcji. Moja kobieta bierze pigułki od wielu lat i bardzo sobie chwali.
Facet na temat antykoncepcji na ogół nie wie nic, a kobieta będąc obarczona ryzykiem zajściem w ciążę zrobi wszystko, żeby do tego nie dopuścić (oczywiście w przypadku jeśli oboje lub tylko on czy ona tego nie chcą). Jednak długo trwająca antykoncepcja hormonalna jak każdy lek ma też swoje skutki uboczne. Zawsze jest to ingerencja i ma wpływ na cały organizm kobiety. Może dojść do ryzyka żylnej choroby zatorowo-zakrzepowej, zmian w gospodarce węglowodanowo-lipidowej, przyczynić się do zwiększenia apetytu, a co za tym idzie — masy ciała. Zgłaszane są też skórne działania niepożądane. Wysoki poziom estrogenów może nasilać powstawanie cellulitu. Długotrwała antykoncepcja może też zwiększyć ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy. Wszystko oczywiście zależy od osobniczej nadwrażliwości na egzogenne hormony.
Oczywiście trzeba też dodać, że antykoncepcja może mieć również pozytywny wpływ na organizm i zmniejszać zachorowalność na niektóre inne choroby np. raka jajników. Tak czy inaczej jest to ingerencja w organizm i jego naturalną gospodarkę.
Może Twoja kobieta sobie to teraz chwali i oby tak było zawsze.