Przyglądając się uważnie planetom Układu Słonecznego, szybko dostrzeżemy pewną zależność. O ile wszystkim gazowym olbrzymom towarzyszą pyłowe obrączki (tak, dotyczy to również Jowisza, Neptuna i Urana, choć ich pierścienie wypadają licho na tle Saturna); o tyle żaden ze skalistych maluchów – Merkury, Wenus, Ziemia, ani Mars – takiej ozdoby nie posiada.
Czy tylko duże planety mają pierścienie?
Wskazówka dotycząca pochodzenia tych urokliwych struktur leży w znacznie mniej urokliwych wzorach pozostawionych nam w spadku przez Édouarda Roche’a. XIX-wieczny francuski astronom postawił hipotezę, zgodnie z którą pierścienie Saturna były w istocie rozkruszonym i rozsmarowanym przez grawitację księżycem planety. Twierdzenie poparł stosownymi obliczeniami wskazującymi, że w pewnej odległości od masywnego ciała, grawitacyjne siły pływowe są na tyle duże, że mogą doprowadzić do odkształcania i z czasem zniszczenia obiegającego go satelity.
Odległość tę nazywamy obecnie granicą Roche’a. I rzeczywiście, wprowadzając do formuły masę Saturna, granica ta pokrywa się z układem jego pierścieni. Mamy zatem prawo domniemywać, że przynajmniej część dysków towarzyszących planetom buduje materia roztartych w proch księżyców.
Granica Roche’a dotyczy tylko Saturna i reszty olbrzymów?
Taka “linia bezpieczeństwa” nie jest zarezerwowana tylko dla gazowych olbrzymów i da się ją wyznaczyć również w innych przypadkach, zależnie od dysproporcji mas obiektu i obiegającego go satelity.
Co prawda, planety skaliste jak dotąd nie dorobiły się własnych pierścieni, ale to wcale nie oznacza, że nie mają ich inne ciała Układu Słonecznego! Być może o tym nie słyszeliście, ale astronomowie zidentyfikowali co najmniej trzy małe obiekty naszego systemu otoczone delikatnymi okręgami materii. Są to: planeta karłowata (136108) Haumea oraz planetoidy (10199) Chariklo i (50000) Quaoar.
Najdrobniejszy z tej trójki Chariklo, to kamyk mierzący zaledwie 300 kilometrów średnicy. Mimo to, w 2014 roku Europejskie Obserwatorium Południowe zaobserwowało wokół planetoidy dwa lodowe pierścienie, o szerokościach 7 i 3 kilometrów. Był to jednoznaczny dowód, że gabaryty ciała nie stanowią fizycznej przeszkody na drodze do powstania takich struktur.
Czy Ziemia mogłaby więc posiadać pierścień?
W przypadku naszej planety granica Roche’a mieści się w widełkach od 9,5 do 18,5 tysiąca kilometrów. Mamy jednak tylko jednego satelitę, który trzyma się z dala od tego pułapu, okrążając Ziemię w bezpiecznej odległości 380 tysięcy kilometrów. Co więcej, jak głosi popularna i wyjątkowo prawdziwa ciekawostka, Księżyc bardzo powoli jeszcze zwiększa ten dystans – więc możemy być pewni, że nigdy nie podzieli losu zniszczonych towarzyszy Saturna.
Merkury i Wenus tym bardziej nie wykształcą żadnych pierścieni, ponieważ w ogóle nie posiadają naturalnych satelitów. Jedyną planetą skalistą naszego Układu, która ma realną szansę na zdobycie kosmicznej obrączki wydaje się Mars. Czerwoną Planetę okrążają dwa maleńkie księżyce: Fobos i Deimos.
O ile Deimos zwiększa swój dystans, o tyle orbita tego pierwszego z każdym rokiem staje się coraz ciaśniejsza. Obliczenia i dane zebrane przez sondę Mars Express dobitnie wskazują, że kiedy Fobos zbliży się do pułapu 5470 kilometrów, ulegnie dezintegracji tworząc wokół planety cienki pierścień. Zdarzy się to za 20 do 40 milionów lat.
A TAK W OGÓLE TO… Los Fobosa wydaje się przesądzony, ponieważ jest on dość kruchy i niezbyt gęsty. Zdarzają się jednak obiekty o wystarczająco mocnej strukturze, aby znosić niszczycielskie działanie grawitacyjnych sił pływowych. Należą do nich księżyce pasterskie, jak np. Prometeusz czy Pandora krążące wokół Saturna w pobliżu jego pierścieni.