Makabryczne nagranie przedstawiające nierówną walkę morsów z grawitacją, zyskało rozgłos za sprawą programu Nasza planeta (ang. Our planet), sygnowanego nazwiskiem sławnego brytyjskiego przyrodnika, Sir Davida Attenborougha. Filmowcy przebywający na wysepce u północno-wschodniego wybrzeża Rosji, zdołali uchwycić moment, kiedy masywne ssaki zaczynają bezwładnie spadać ze stromego, 80-metrowego klifu, rozbijając się na leżącej poniżej kamiennej plaży. Materiał zdecydowanie nie nadaje się dla osób wrażliwych.
Czyżby rozczarowane życiem morsy postanowiły popełnić zbiorowe samobójstwo?
Choć mogłoby się tak wydawać, istnieją bardziej prawdopodobne propozycje wyjaśnienia tego niepokojącego zjawiska. Sam narrator filmu twierdzi, że morsy przebywając poza wodą mają słaby wzrok. Wyczuwają inne zwierzęta poniżej, ale nie potrafiąc ocenić niebezpieczeństwa próbują wybrać najkrótszą drogę do morza, co kończy się dla nich tragicznie. Dokumentaliści przypisują przy tym część winy ociepleniu klimatu, które spowodowało cofnięcie się pokrywy lodowej. Miałoby to zmusić zwierzęta do tłoczenia się na coraz ciaśniejszych obszarach i szukania miejsca do wypoczynku na krawędziach niebezpiecznych klifów.
Jednak taka interpretacja, lekko mówiąc, nie przekonała wszystkich. Nie negując wpływu wzrostu temperatur na los morsów (zainteresowanych odsyłamy do raportu sporządzonego przez agencję Służby Połowu i Dzikiej Przyrody USA), część komentatorów uważa, że nie należy go wiązać z tym konkretnym zjawiskiem. Tezę przedstawioną w filmie osłabia choćby fakt, że bliźniacze krwawe incydenty były odnotowywane przez badaczy już przeszłości. Przykład stanowi podobne nagranie z Alaski pochodzące z roku 1994 oraz publikacja z 1978 roku, również zwracająca uwagę na śmiertelne stłoczenie niezdarnych płetwonogów na Wyspie Świętego Wawrzyńca.
Co w takim razie zmusza morsy do tak desperackich zachowań? Sceptycy od razu zaczęli rozważać najprostszą dostępną hipotezę: spadające ze skał ssaki mogły zostać spłoszone przez nadciągającego drapieżnika. W tym przypadku, gustującego w fokach i morsach niedźwiedzia polarnego.
Tylko dlaczego na filmie nie widać żadnego niedźwiedzia?
To właśnie kwestia, która wciąż budzi ogromne kontrowersje. Na wybranych do odcinka fragmentach niedźwiedzie widzimy jedynie na plaży pod klifem, a autorzy Naszej planety rzeczywiście nawet nie wspomnieli o ich ewentualnej roli w sprawie. Jak się później okazało, bez względu na wzniosłe cele przyświecające twórcom, nie pokazali oni widzom całej prawdy.
Nagrania wykonane na rosyjskiej wysepce Ryrkaipij zostały udostępnione również telewizji BBC i użyte w innym serialu Siedem światów, jedna planeta. W nowym dokumencie zawarto niewykorzystane wcześniej ujęcia. Na jednym z nich wyraźnie widać… drapieżnika spychającego grupkę morsów na skraj przepaści. Chociaż nie ulega wątpliwości, że człowiek na różne sposoby utrudnia życie temu i innym gatunkom, akurat w tym przypadku bezpośrednia przyczyna incydentu była bardzo prozaiczna.
A TAK W OGÓLE TO… Ubarwianie zjawisk przyrodniczych na rzecz “prawdy ekranu” ma długą tradycję. Każdy z nas słyszał choćby o lemingach – drobnych gryzoniach znanych z rzekomych zbiorowych samobójstw. Ten stereotyp został utrwalony w kulturze przez disneyowski film White Wilderness z 1958 roku. Po ćwierćwieczu wyszło na jaw, że sceny pokazujące masowe rzucanie się zwierząt z urwiska, zostały sfabrykowane.
Jeżeli ktoś jest w miarę dobrze rozgarnięty, to z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, że w świecie zwierząt nie ma żadnych “samobójstw”, ani grupowych dążeń do samounicestwiania. Instynktu samozachowawczego zdaje się być pozbawiony raczej tylko człowiek. Nie mniej jednak zatrważająca jest skala kłamstw i manipulacji z jakimi mamy do czynienia w szeroko pojętej przestrzeni publicznej. Osobiście należę do miłośników przyrody i uważam, że należy jak najbardziej, na wszelkie możliwe sposoby uświadamiać społeczeństwa o zagrożeniach środowiskowych wynikających z ich działalności, ale kłamstwa i manipulacje tu raczej nie pomogą. W zasadzie, żeby nie dać się oszukać to należałoby znać się dokładnie na wszystkim, no ale jak wiadomo, to raczej niemożliwe. Pozostaje więc umiejętnie się przed tym wszystkim bronić.