Antropocoen czy wasteocen

Wasteocen: era marnotrawstwa

Uczeni od dawna twier­dzą, że Ziemia wkracza w nową epokę, nazy­wa­ną antro­po­ce­nem. Nie­któ­rzy wyróż­nia­ją również jej etap począt­ko­wy: waste­ocen, czyli czas odpadów i marnotrawstwa.

Według sza­cun­ków z 2020 roku, masa tego, co wytwo­rzył czło­wiek (masa antro­po­ge­nicz­na) prze­wyż­szy­ła wagę biomasy, czyli całej żywej materii. Żeby nie szukać daleko: obecny wszę­dzie plastik waży 8 gigaton (miliar­dów ton), co oznacza, że two­rzy­wa sztucz­ne ważą więcej niż wszyst­kie zwie­rzę­ta razem wzięte. W ten sposób sta­li­śmy się planetą rzeczy, przy czym więk­szość z nich prędzej czy później musi skoń­czyć jako odpad na wysypisku.

To już nie holocen

22 lutego 2000 roku w mek­sy­kań­skim Cuer­na­va­ca, laureat Nagrody Nobla Paul Crutzen, podczas posie­dze­nia Komi­te­tu Nauko­we­go Mię­dzy­na­ro­do­we­go Pro­gra­mu Geo­s­fe­ry-Bios­fe­ry (IGBP) zaape­lo­wał do słu­cha­czy, aby prze­sta­li używać słowa holocen, jako okre­śle­nia obecnej epoki geo­lo­gicz­nej. Padła pro­po­zy­cja nowego terminu: antro­po­ce­nu. Holen­der­ski chemik zauwa­żył, że nad­szedł czas, w którym to ludzie stali się główną “siłą geo­lo­gicz­ną”. Dwie dekady później antro­po­cen wciąż nie jest jeszcze ofi­cjal­nie uznaną nazwą epoki, w której żyjemy i raczej nie zanosi się na nagłą zmianę. Nie­mniej pojęcie antro­po­ce­nu zaczęło robić karierę i wykro­czy­ło daleko poza śro­do­wi­sko naukow­ców i ekologów.

Twier­dze­nie, że ludzie są “siłą geo­lo­gicz­ną”, stanowi potężną ideę, ale skrywa pewną wadę. Suge­ru­je mia­no­wi­cie, że cała popu­la­cja planety pozo­sta­je w równym stopniu odpo­wie­dzial­na za glo­bal­ne zmiany śro­do­wi­sko­we. To właśnie ten “uni­wer­sa­lizm” antro­po­ce­nu drażni kry­ty­ków. Uważają oni, że trwa­ją­ce­go kryzysu eko­lo­gicz­ne­go i spo­łecz­ne­go nie można trak­to­wać po prostu jako pro­duk­tu ludz­ko­ści jako takiej. Z tego powodu, część komen­ta­to­rów zaczęła się zasta­na­wiać nad zmianą mylącej ich zdaniem nazwy lub wyod­ręb­nie­niem z niech kon­kret­ne­go odcinka. Jedni skupili się na obwi­nia­niu obec­ne­go, pre­miu­ją­ce­go kon­sump­cjo­nizm systemu poli­tycz­no-eko­no­micz­ne­go, mówiąc o kapi­ta­lo­ce­nie. Inni, jak włoscy histo­ry­cy gospo­dar­ki Marco Armiero i Massimo De Angelis, posta­wi­li na waste­ocen (waste, z ang. odpady lub marnotrawstwo).

Nazwać, zinterpretować, zrozumieć

Tylko po co to roz­drab­nia­nie? Zdaniem Włochów zarówno kapi­ta­lo­cen i waste­ocen można trak­to­wać jako narzę­dzie ana­li­tycz­ne. Jednak, o ile kapi­ta­lo­cen skupia się na korze­niach kryzysu spo­łecz­no-eko­lo­gicz­ne­go, o tyle waste­ocen opisuje raczej jego kon­se­kwen­cje; ich bli­skość oraz skalę. Jeśli bowiem w geo­s­fe­rze jeste­śmy już w stanie ziden­ty­fi­ko­wać całe warstwy geo­lo­gicz­ne złożone z naszych śmieci, to problem sięga głębiej niż tylko chwi­lo­wej sytu­acji spo­łecz­nej i ekonomicznej.

Waste­ocen, rzecz jasna, praw­do­po­dob­nie nigdy nie uzyska rangi ofi­cjal­nej jed­nost­ki geo­lo­gicz­nej, ale może sta­no­wić klucz do inter­pre­ta­cji teraź­niej­szo­ści. Trudno też dokład­nie wyzna­czyć jego począ­tek, choć Armiero upa­tru­je go gdzieś w oko­li­cach euro­pej­skiej eks­pan­sji w Nowym Świecie. Samo zja­wi­sko mar­no­traw­stwa towa­rzy­szy nam od zawsze, ale to kolo­ni­za­cja roz­po­czę­ła proces eli­mi­no­wa­nia lub nie­wo­le­nia milio­nów ludzi, tylko w celu wydo­by­cia ich bogactw. Wtedy też Euro­pej­czy­cy zaczęli racjo­na­li­za­cję nie­rów­nych relacji między wyzy­ski­wa­cza­mi, a wyzyskiwanymi.

Jednak waste­ocen w pełnej krasie objawił się dopiero w czasach naj­now­szych, choć jego prze­ja­wy jeszcze kilka dekad temu kom­plet­nie umykały naszej świa­do­mo­ści. Armiero jako przy­kład przy­ta­cza histo­rię z wła­sne­go podwór­ka, znaną jako kata­stro­fa w Vajont. W 1956 roku przed­się­bior­stwo hydro­elek­trycz­ne, wbrew ostrze­że­niom naukow­ców i pro­te­stom miesz­kań­ców, wznio­sło w Dolo­mi­tach olbrzy­mią zaporę. Jeszcze przed zakoń­cze­niem inwe­sty­cji doszło do osu­nię­cia zbocza góry Toc. Zbior­nik był niemal pusty, więc inwe­sto­rzy nadal nie pojęli powagi sytu­acji. Jesie­nią 1963 roku sytu­acja się powtó­rzy­ła, jednak tym razem miliony ton ziemi i skał runęło już do wypeł­nio­ne­go basenu. Wyge­ne­ro­wa­na fala prze­la­ła się przez tamę i ude­rzy­ła w Lon­ga­ro­ne i kilka mniej­szych miej­sco­wo­ści, zabi­ja­jąc 2 tysiące osób.

Co zna­mien­ne dla tamtych czasów, Vajonta była trak­to­wa­na po prostu jako wypadek. Włochom towa­rzy­szy­ła więc żałoba i współ­czu­cie dla ofiar, ale mało kto wyrażał pre­ten­sje wobec ewi­dent­nych spraw­ców, którzy otwar­cie lek­ce­wa­ży­li kolejne prze­stro­gi. Pamięć o tra­ge­dii została szybko oswo­jo­na, co wpisuje się w logikę waste­oce­nu. Śmierć miesz­kań­ców nie­istot­nej mie­ści­ny była kolej­nym mar­no­traw­stwem – może nie­chcia­nym, ale moż­li­wym do prze­wi­dze­nia. Ofiary wrzu­co­no w koszty.

Same śmieci to tak napraw­dę ostat­nie ogniwo dłu­gie­go łań­cu­cha. Zresztą, tu również uwi­dacz­nia się podział spo­łe­czeń­stwa. Skła­do­wi­ska odpadów naj­bar­dziej pro­ble­ma­tycz­nych, tok­sycz­nych i nie­bez­piecz­nych coraz czę­ściej prze­su­wa­ne są do naj­bied­niej­szych obsza­rów świata. Dla nas to dogodne, dla nich często eko­no­micz­nie nie­zbęd­ne. Rze­czy­wi­stość jest taka, że nie wszyscy są jed­na­ko­wo wraż­li­wi, ani jed­na­ko­wo odpo­wie­dzial­ni za rosnące zagro­że­nia śro­do­wi­sko­we i zdro­wot­ne. Pojawia się więc istotne pytanie, czy ist­nie­je wyjście z tej sytu­acji, bez potrze­by kwe­stio­no­wa­nia obec­ne­go ładu?

Współ­cze­sny brak rów­no­wa­gi polega na tym, że kiedy jedni czerpią korzy­ści z nad­mier­nej eks­plo­ata­cji planety, drudzy biorą na swoje barki wyni­ka­ją­ce stąd kłopoty. Anti­do­tum na waste­ocen byłoby więc wypra­co­wa­nie wspól­no­ty dobrami i odpa­da­mi. Brzmi to bardzo ide­ali­stycz­ne, ale dzia­łal­ność licz­nych orga­ni­za­cji i zapał wolon­ta­riu­szy wska­zu­je, że w skali mikro, taki kie­ru­nek rozwoju jest możliwy. Nie chodzi tu prze­cież o gór­no­lot­ne czy­nie­nie dobra czy bez­in­te­re­sow­ną pomoc, a o soli­dar­ność wzglę­dem kryzysu, który w końcu dopad­nie wszystkich.

Pokonać wasteocen

Armiero i De Angelis uważają, że nie­do­ce­nia­nym instru­men­tem sprze­ci­wu wobec waste­oce­nu może być zmiana ciężaru nar­ra­cji. Należy oddać głos poszko­do­wa­nym spo­łecz­no­ściom, skoń­czyć z obwi­nia­niem ofiar (miesz­kań­ców naj­bied­niej­szych rejonów świata) i oswa­ja­niem kata­strof wywo­ła­nych marnotrawstwem.

Uwy­pu­kle­nie tych relacji powinno pozwo­lić na omi­nię­cie pułapki spły­ce­nia tematu. Bez względu na to czy mówimy o śmie­ciach, ście­kach czy dwu­tlen­ku węgla, dys­ku­sja często ogra­ni­cza się do samego przed­mio­tu, a nie do związ­ków przy­czy­no­wo-skut­ko­wych, które dany przed­miot stwo­rzy­ły. Spe­cja­li­ści mówią w swoim żar­go­nie o techno-fixach, czyli popraw­kach czysto tech­nicz­nych, ode­rwa­nych od źródeł spo­łecz­nych, kul­tu­ro­wych czy politycznych.

Oczy­wi­ście walka z waste­oce­nem nie oznacza igno­ro­wa­nia tego, co pod­po­wia­da nauka. Prze­ciw­nie: to właśnie naukow­cy i inży­nie­ro­wie są w stanie dostrzec pro­ble­my stojące przed ludz­ko­ścią i przed­sta­wić kon­kret­ne roz­wią­za­nia. Sęk w tym, że każde takie roz­wią­za­nie będzie tylko doraź­nym pla­strem, który zatrzy­ma krwa­wie­nie, ale nie sprawi, że prze­sta­nie­my się kale­czyć. Jak wyja­śnia Marco Armiero:

Moje rozu­mo­wa­nie jest takie, że nie możemy i nie powin­ni­śmy obcho­dzić skom­pli­ko­wa­nej i zawsze kło­po­tli­wej prze­strze­ni poli­ty­ki. Bo jeśli pro­ble­mem jest “rzecz” – czy to emisje CO2, czy wszel­kie­go rodzaju odpady – to geo­in­ży­nie­ria, energia atomowa lub spa­lar­nie mogą być roz­wią­za­niem; ale jeśli chcemy się prze­ciw­sta­wić rela­cjom spo­łecz­no-eko­lo­gicz­nym, które przy­no­szą korzy­ści i władzę jed­nost­kom kosztem wielu, to powin­ni­śmy zacząć od zmian właśnie tych relacji.

Waste­ocen stanowi raczej uzu­peł­nie­nie, aniżeli alter­na­ty­wę dla innych postaw i kon­cep­cji. Jego pomy­sło­daw­cy liczą po prostu na prze­kształ­ce­nie nar­ra­cji, tak, aby uwy­dat­nić spo­łecz­ne przy­czy­ny i skutki eko­lo­gicz­ne­go kryzysu, co pozwoli na wyko­na­nie pracy u podstaw. 

Źródło: iltascabile.com/scienze/wasteocene/

Total
0
Shares
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments