Przez ostat­nie dni media spo­łecz­no­ścio­we usilnie próbują mnie prze­ko­nać, że stoimy u progu jednego z naj­waż­niej­szych odkryć w dzie­jach ludz­ko­ści. Może nawet naj­waż­niej­sze­go. Czegoś, przy czym teoria względ­no­ści, roz­bi­cie atomu czy roz­szy­fro­wa­nie struk­tu­ry DNA, już nie­dłu­go będą zdawać się tylko błahymi ciekawostkami.

Czyżby wykryto życie na Marsie? Może otworzono portal czasoprzestrzenny?

Prawie. Tym nie­praw­do­po­dob­nym prze­ło­mem ma być wykry­cie mon­stru­al­nych struk­tur, scho­wa­nych rzekomo pod pira­mi­da­mi w Gizie.

Piszę ogólnie o “struk­tu­rach”, ale z inter­ne­tów można się dowie­dzieć, że są to potężne filary, oto­czo­ne spi­ral­ny­mi ścież­ka­mi. Inni całkiem odpięli wrotki, ogła­sza­jąc odkry­cie pod­ziem­ne­go miasta, leżą­ce­go 2 kilo­me­try pod słyn­ny­mi piramidami.

Ogólnie nie mam nic prze­ciw­ko. Wizja sta­ro­egip­skiej wersji Khazad-dûm brzmi napraw­dę odlo­to­wo. Jednak pierw­szą rzeczą, którą należy spraw­dzić w kon­tek­ście tak “epo­ko­we­go odkry­cia”, jest iden­ty­fi­ka­cja wła­ści­we­go źródła infor­ma­cji. Nie łudź się, new­sma­ni tego za ciebie nie zrobią. Ich praca nie polega na rese­ar­chu, tylko na jak naj­szyb­szym wyro­bie­niu dzien­nej normy klik­nięć. W tym przy­pad­ku portale ogra­ni­czy­ły się więc do lako­nicz­ne­go wspo­mnie­nia dwóch wło­skich nazwisk: Filippo Bion­die­go oraz Corrado Malangi. 

Dopre­cy­zuj­my. Pierw­szy jest dok­to­rem filo­zo­fii oraz inży­nie­rem, obecnie nie­zwią­za­nym z żadną uczel­nią (podobno pracuje dla szkoc­kie­go Uni­wer­sy­te­tu Stra­thc­ly­de, ale nie zna­la­złem potwier­dze­nia), za to zaan­ga­żo­wa­nym w projekt Har­mo­nic­SAR. Malanga nato­miast przez 35 lat wykła­dał chemię orga­nicz­ną na Uni­wer­sy­te­cie w Pizie, po czym założył Star­ga­te Toscana Group i został zawo­do­wym… ufo­lo­giem. Barwny jego­mość, który zasły­nął m.in. popu­la­ry­za­cją tezy, że porwa­nia ludzi przez istoty poza­ziem­skie sta­no­wią realny i glo­bal­ny problem (jego zdaniem, już sama sta­ty­sty­ka dowodzi praw­dzi­wo­ści uprowadzeń).

Owocem współ­pra­cy obu panów stał się pomysł prze­ska­no­wa­nia okolic Gizy przy pomocy radaru z syn­te­tycz­ną aper­tu­rą (SAR). Swoją ideę opisali w arty­ku­le z 2022 roku, opu­bli­ko­wa­nym w ser­wi­sie arXiv oraz cza­so­pi­śmie MDPI. Właśnie ta publi­ka­cja sta­no­wi­ła wstęp do rewe­la­cji o tajem­ni­czych struk­tu­rach pod piramidami.

To syntetyczne coś tam brzmi akurat naukowo.

Samo narzę­dzie jak naj­bar­dziej ist­nie­je i od dawna służy do szcze­gó­ło­we­go obra­zo­wa­nia terenu zarówno na Ziemi, jak i na innych pla­ne­tach. SAR to taki spe­cjal­ny radar, który ładuje się na pokład samo­lo­tu, sate­li­ty (w tym przy­pad­ku COSMO-SkyMed) lub innej rucho­mej plat­for­my. Instru­ment wysyła i odbiera odbite serie impul­sów elek­tro­ma­gne­tycz­nych, cały czas prze­su­wa­jąc się nad wybra­nym obsza­rem. Dzięki tej sztucz­ce tworzy obraz o wyso­kiej roz­dziel­czo­ści, której nor­mal­nie nie dałoby się osią­gnąć bez jakiejś absur­dal­nie dużej anteny. Stąd syn­te­tycz­na aper­tu­ra – radar udaje znacz­nie większy, niż jest w rzeczywistości.

SAR to świetne uzu­peł­nie­nie dla zwy­kłych zdjęć sate­li­tar­nych, ponie­waż fale radaru nie tylko obra­zu­ją powierzch­nię, ale również czę­ścio­wo prze­ni­ka­ją podłoże. 

Tu docie­ra­my do głównej kon­tro­wer­sji. SAR rze­czy­wi­ście pozwala zajrzeć pod ziemię, ale jedynie na bardzo ogra­ni­czo­ną głę­bo­kość. Wynosi ona – zależ­nie od wil­got­no­ści, składu i spo­isto­ści gruntu – od zale­d­wie kilku cen­ty­me­trów do około 2 metrów. Można zejść nieco niżej zwięk­sza­jąc długość fali, ale kosztem spadku rozdzielczości.

Tym­cza­sem Biondi i Malanga powró­ci­li po trzech latach z pre­zen­ta­cją i oświad­cze­niem, w którym pochwa­li­li się światu, że ich nowa­tor­ska metoda pozwo­li­ła odkryć pod pira­mi­da­mi dwa rzędy pio­no­wych cylin­drycz­nych struk­tur, długich na prawie 650 metrów. Miałyby być one oto­czo­ne spi­ral­ny­mi ścież­ka­mi i łączyć się od dołu z ogrom­ny­mi kom­na­ta­mi. Wizja godna Hollywood.

Trój­wy­mia­ro­wy model rze­ko­mych struk­tur pod piramidą.

Biondi i Malanga nie wiedzieli o ograniczeniach SAR?

Wie­dzie­li dosko­na­le i wspo­mi­na­ją o nich już w pierw­szym zdaniu abs­trak­tu swojej pracy. Wyszli jednak z zało­że­nia, że można wniknąć znacz­nie głębiej, wspie­ra­jąc skany SAR analizą mikro­dr­gań piramid, gene­ro­wa­nych przez fale sejsmiczne.

Obraz, na pod­sta­wie którego Biondi i Malanga rekon­stru­owa­li pod­ziem­ne struktury.

Pomysł nie prze­ko­nu­je jednak śro­do­wi­ska nauko­we­go. Według Law­ren­ce­’a Cony­er­sa z Uni­wer­sy­te­tu w Denver – eks­per­ta od badań rada­ro­wych w geo­fi­zy­ce i arche­olo­gii – Włosi nie przed­sta­wi­li dotąd żadnego dowodu na to, że ich tech­ni­ka pozwala na tak głęboką pene­tra­cję gruntu. Nie wyklu­cza on, że pod pira­mi­da­mi znaj­du­ją się jakieś nie­od­kry­te komnaty, ale prze­pro­wa­dzo­nych badań nie pod­par­to solidną metodą. Uzy­ska­ne wyniki są więc niewiarygodne.

Mniej powścią­gli­wej wypo­wie­dzi udzie­lił Zahi Hawass – facet, który pełnił funkcję egip­skie­go mini­stra ds. sta­ro­żyt­no­ści (fajny resort) i zna każdą cegłę w Gizie. Stwier­dził on bez ogródek, że twier­dze­nie o pod­ziem­nych struk­tu­rach to fake news, a zasto­so­wa­ne tech­ni­ki nie zostały ani uznane, ani naukowo potwierdzone.

Może boją się niewygodnej prawdy?

Nawet jeżeli miałbyś wąt­pli­wo­ści co do inten­cji Hawassa i innych egip­to­lo­gów, to nadal pozo­sta­ją trzy kwestie. Pierw­sza: poza SAR ist­nie­je szereg innych technik, za pomocą których od dekad prze­świe­tla­no wnętrze oraz okolice piramid – od badań ter­micz­nych, przez gra­wi­me­trię po tomo­gra­fię mionową (bardzo ciekawa sprawa, chętnie poświę­cił­bym jej osobny tekst). Jeżeli pod Gizą roz­cią­ga się pod­ziem­ne miasto, któraś z tych metod powinna uchwy­cić choćby poszla­kę wska­zu­ją­cą na jego istnienie.

Kwestia druga: Biondi i Malanga rze­czy­wi­ście nadal nie zdołali potwier­dzić sku­tecz­no­ści swojej inno­wa­cyj­nej tech­ni­ki. Ich artykuł trafił do arXiv – serwisu dla nie­re­cen­zo­wa­nych pre­prin­tów – oraz MDPI – dość kon­tro­wer­syj­ne­go cza­so­pi­sma, oskar­ża­ne­go nieraz o publi­ko­wa­nie kiep­skich badań (za odpo­wied­nią opłatą). Badacze do dziś nie podjęli wysiłku, żeby pchnąć sprawę dalej.

Kwestia trzecia: samo rzekome odkry­cie struk­tur pod pira­mi­da­mi nie zostało zapre­zen­to­wa­ne w żadnym arty­ku­le nauko­wym, a jedynie omó­wio­ne na kon­fe­ren­cji. Efek­tow­nie, ale nie­ko­niecz­nie pro­fe­sjo­nal­nie i odpo­wie­dzial­nie. Dopiero kiedy Włosi skon­fron­tu­ją swoje wyniki i metodę z recen­zja­mi eks­per­tów, będzie wiadomo czy mamy do czy­nie­nia z prze­ło­mem, czy wsty­dli­wą kompromitacją.

Nie chcę przez to powie­dzieć, że usta­le­nia Bion­die­go i Malangi należy z góry skre­ślić. Jeżeli opiszą swoją pracę w poważ­nym perio­dy­ku i wresz­cie pokażą dowód sku­tecz­no­ści swoich metod – zde­cy­do­wa­nie zasłużą, żeby trafić na czo­łów­ki gazet. Jednak na ten moment ich dzia­ła­nia wyglą­da­ją raczej na próbę zwró­ce­nia na siebie uwagi. Nie­ste­ty udaną.

A TAK W OGÓLE TO… Zdarza się to po raz pierw­szy i praw­do­po­dob­nie po raz ostatni w moim życiu, ale muszę pochwa­lić serwis Para­nor­mal­na Polska. Ku mojemu zasko­cze­niu ostrze­gli swoich obser­wa­to­rów przed gra­fi­ka­mi przed­sta­wia­ją­cy­mi cylin­drycz­ne struk­tu­ry i pod­kre­śli­li, że jak na razie nie ma żadnych ofi­cjal­nych badań, które potwier­dza­ły­by ich ist­nie­nie. Tym samym pode­szli do sprawy w sposób bar­dziej wywa­żo­ny i scep­tycz­ny niż połowa portali głów­ne­go nurtu. Tak, napi­sa­łem to.

Kategorie: