Nie milkną głosy krytyki wobec szkolnego podręcznika do Historii i Teraźniejszości autorstwa Wojciecha Roszkowskiego. Organizacja społeczna Wolna Szkoła stojąca w opozycji do polityki Ministerstwa Edukacji i Nauki, przygotowała mapę szkół, które w nadchodzącym semestrze nie skorzystają z kontrowersyjnej książki.
Po sieci od dłuższego czasu krążą co ciekawsze fragmenty z rzeczonego podręcznika, więc nie będziemy ich już w tym miejscu ich przytaczać. Mówiąc najogólniej, praca Roszkowskiego została uznana przez sporą część recenzentów, nauczycieli, rodziców i uczniów za zbiór mocno subiektywnych, zideologizowanych, a często również odrealnionych poglądów autora.
Na pewno nie jest to podręcznik w normalnym sensie. (…) To jest manifest ideologiczny bardzo konserwatywnej części obozu rządzącego. Gdyby zebrać te wszystkie komentarze w trzech zdaniach, to sens tego jest taki, że kryzys cywilizacji zaczął się wraz z rewolucją francuską, rozdzieleniem Kościoła od państwa, pojawieniem się świeckiej nauki, świeckich ideologii, które są złem.
Prof. Andrzej Friszke z PAN, na temat podręcznika do HiT
Przeciwko podręcznikowi stanowczo opowiedział się ruch społeczny Wolna Szkoła zajmujący się od kilku lat promowaniem dobrych praktyk w edukacji. Organizacja, która sprzeciwiała się zmianom w prawie oświatowym (Lex Czarnek), zainicjowała niedawno akcję “Szkoła wolna od (s)HiT‑u”.
Poza petycją oraz apelami do dyrektorów szkół, inicjatorzy akcji tworzą na bieżąco również mapę szkół, które zrezygnowały z publikacji Roszkowskiego. W bazie znajduje się 2336 liceów i techników, z których w tym momencie przynajmniej 1,3 tysiąca otwarcie zadeklarowało wybór innego podręcznika do historii i teraźniejszości. Mapa znajdująca się pod adresem www.wolnaszkola.org/mapa/ jest interaktywna, więc można z łatwością sprawdzić sytuację w swojej okolicy.

CO NA TO AUTOR? Prof. Roszkowski, wcześniej wykładowca Szkoły Głównej Handlowej oraz europoseł z listy Prawa i Sprawiedliwości, utrzymuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jak mówi: “w tej chwili mamy do czynienia z pewną ofensywą, manipulacją opinii publicznej, z rodzajem prewencyjnej cenzury, która dotknęła ten podręcznik. (…) Ja dostałem taką porcję hejtu i wykluczenia i mowy nienawiści, że zadaję sobie pytanie, co to w ogóle było”. Dodaje również, że gdyby rozpoczął pisanie raz jeszcze, nie zmieniłby w swoim dziele niczego. Pozostaje nam życzyć sobie podobnej pewności siebie do pana profesora.
Zgodnie z obowiązującym prawem, Ministerstwo nie może narzucać pomocy dydaktycznych, a ostateczna decyzja, co do używanego na lekcjach podręcznika należy do samych nauczycieli.