Nie­daw­no minęło pięć lat, odkąd firma SpaceX speł­ni­ła jedną z naj­bar­dziej ory­gi­nal­nych fan­ta­zji swojego zało­ży­cie­la. 6 lutego 2018 roku z Centrum Kosmicz­ne­go im. Kennedy’ego w dzie­wi­czy lot wyru­szy­ła rakieta Falcon Heavy, a jej debiut został uświet­nio­ny wynie­sie­niem w prze­strzeń jedy­ne­go w swoim rodzaju ładunku. Był nim czer­wo­ny samo­chód elek­trycz­ny marki Tesla Road­ster, “kie­ro­wa­ny” przez odzia­ne­go w ska­fan­der mane­ki­na nazwa­ne­go Star­ma­nem.

Kosmiczna Tesla Roadster
Tesla Road­ster przed zamon­to­wa­niem na szczy­cie rakiety.

Ten jeden prosty trik zamie­nił zwy­czaj­ny lot testowy w spek­takl rela­cjo­no­wa­ny przez media całego świata.

Czyli wśród kosmicznych śmieci nadal znajduje się cały samochód?

Tech­nicz­nie rzecz biorąc tak, ale Tesla nie krąży wokół Ziemi, gdzie znaj­du­je się zde­cy­do­wa­na więk­szość nie­ak­tyw­nych sate­li­tów i innego złomu. Rakieta pozwo­li­ła pojaz­do­wi prze­kro­czyć pierw­szą pręd­kość kosmicz­ną, uciec gra­wi­ta­cji naszej planety i wejść na orbitę oko­ło­sło­necz­ną. Orbita ta jest nieco szersza i prze­su­nię­ta wzglę­dem orbity Ziemi, prze­ci­na­jąc się z orbitą Marsa. Średnia pręd­kość obiektu wynosi 82,5 tys. km/h, co pozwala mu wykonać pełne okrą­że­nie wokół gwiazdy w 557 dni, czyli w półtora ziem­skie­go roku.

Orbita Tesli Roadster
Orbita, po której porusza się Tesla Road­ster w kosmosie.

W sieci funk­cjo­nu­je nawet strona whereisroadster.com, zawie­ra­ją­ca infor­ma­cje pozwa­la­ją­ce zlo­ka­li­zo­wać samo­chód w kosmo­sie, z uwzględ­nie­niem odle­gło­ści od Ziemi, Marsa i Słońca oraz kilku innych para­me­trów. W momen­cie publi­ka­cji tego tekstu, pojazd znaj­du­je się jakieś 220 milio­nów kilo­me­trów od Słońca, czyli o 70 milio­nów kilo­me­trów dalej niż nasza planeta.

Tesla Roadster mem

Będzie tam sobie krążyć już zawsze?

Nie mamy żadnej łącz­no­ści ze Star­ma­nem, więc czysto teo­re­tycz­nie auto może być uszko­dzo­ne lub nawet już nie istnieć. Jednak prze­strze­nie mię­dzy­pla­ne­tar­ne są tak duże, a Tesla tak drobna, że szansa na zde­rze­nie z przy­pad­ko­wą pla­ne­to­idą wydaje się skraj­nie mało praw­do­po­dob­na. Oznacza to, że auto pozo­sta­nie barwnym ele­men­tem Układu Sło­necz­ne­go przez bardzo długi czas. Jednak mówie­nie w tym kon­tek­ście o “wiecz­nym dry­fo­wa­niu w prze­strze­ni kosmicz­nej” – co powtó­rzył sam Elon Musk – to już pewne nadużycie.

Patrząc na orbitę Tesli, możemy być pewni, że przez tysiące lub miliony lat wie­lo­krot­nie prze­fru­nie ona zarówno w pobliżu Ziemi, jak i obok Czer­wo­ne­go Globu. Jednak w naj­bliż­szym czasie nie grozi jej żadna kolizja. Podczas zbliżeń, jakie nastą­pią w 2047 i 2050 roku, auto zachowa bez­piecz­ny dystans co naj­mniej kilku milio­nów kilo­me­trów od naszej planety. 

A co będzie później? Mimo, że roz­ma­wia­my o czystej fizyce, dłu­go­ter­mi­no­wa pro­gno­za ruchu małych ciał kosmicz­nych nigdy nie daje stu­pro­cen­to­wych wyników. Nie mamy abso­lut­nej wiedzy na temat ruchu i sił gra­wi­ta­cyj­nych każdego z nie­zli­czo­nych obiek­tów Układu Sło­necz­ne­go, a naj­mniej­sze zabu­rze­nie może w dłuż­szej per­spek­ty­wie kom­plet­nie unie­waż­nić nasze prze­wi­dy­wa­nia. Z tego samego powodu, astro­no­mo­wie mogą z niezłą pre­cy­zją ocenić czy dana aste­ro­ida stanowi nie­bez­pie­czeń­stwo dla ludz­ko­ści tu i teraz, ale nie mogą zagwa­ran­to­wać, czy jakaś ze znanych skał nie zafun­du­je nam maso­we­go wymie­ra­nia za sto tysięcy lat. 

W tego typu spra­wach pozo­sta­je nam ope­ro­wać na sza­cun­kach. Jeśli chodzi o Teslę, możemy jedynie powie­dzieć, że w ciągu następ­nych 15 milio­nów lat ma ona 22% szans na “powrót” do domu i kolizję z Ziemią, ale ist­nie­je też pewne praw­do­po­do­bień­stwo (ok. 12%) na zmianę kursu i zde­rze­nie z Wenus albo Słońcem.

Zatem Tesla Roadster w kosmosie i tak pewnie przetrwa dłużej niż ludzkość…

Powyż­szy sce­na­riusz wymaga przy­ję­cia zało­że­nia, że manekin i jego bryka nie zostaną w mię­dzy­cza­sie znisz­czo­ne. Stwier­dzi­li­śmy co prawda, że ist­nie­je nie­wiel­ka szansa na przy­pad­ko­wą kolizję z jakimś kosmicz­nym kamie­niem, jednak w grę wchodzą inne niebezpieczeństwa.

Przede wszyst­kim musimy pamię­tać, że Tesla Road­ster, jak eks­klu­zyw­na by się nie wyda­wa­ła, nie jest stat­kiem kosmicz­nym i nie została przy­sto­so­wa­na do zno­sze­nia eks­tre­mal­nych warun­ków prze­strze­ni kosmicz­nej. Poza metalem, zawiera w sobie sporo gumy, pla­sti­ku, żywic syn­te­tycz­nych, naj­róż­niej­szych poli­me­rów, kom­po­zy­tów węglo­wych i innych nie­trwa­łych mate­ria­łów organicznych. 

Być może koja­rzy­cie cie­ka­wost­kę na temat tego, że ame­ry­kań­ska flaga na Księ­ży­cu już dawno wybla­kła i praw­do­po­dob­nie jest obecnie kawał­kiem białej tkaniny. W tym przy­pad­ku będzie­my mieli do czy­nie­nia z ana­lo­gicz­ny­mi pro­ce­sa­mi. Sam wiatr sło­necz­ny i pro­mie­nio­wa­nie kosmicz­ne wystar­czą do sku­tecz­ne­go oszpe­ce­nia pojazdu. Roz­pę­dzo­ne cząstki będą losowo roz­bi­jać wią­za­nia węglowe, pro­wa­dząc do łusz­cze­nia i osła­bia­nia struk­tu­ry poszcze­gól­nych mate­ria­łów. Całkiem możliwe, że karo­se­ria już wybla­kła, a samo auto pre­zen­tu­je się nie­po­rów­ny­wal­nie mniej atrak­cyj­nie niż w chwili startu.

Zakła­da­jąc, że samo pro­mie­nio­wa­nie nie uni­ce­stwi obiektu, robotę dokoń­czy tem­pe­ra­tu­ra. W kosmicz­nej pustce pro­mie­nie sło­necz­ne nie są roz­pra­sza­ne przez atmos­fe­rę. Oznacza to, że kiedy naświe­tlo­ne obszary będą roz­pa­lo­ne do war­to­ści prze­kra­cza­ją­cych 120°C, w miej­scach pozo­sta­ją­cych w cieniu tem­pe­ra­tu­ry nie prze­kro­czą ‑170°C. Tak dra­stycz­na różnica musi pro­wa­dzić do naprę­żeń, te nato­miast z czasem znisz­czą pojazd. Oczy­wi­ście będzie to dłu­go­trwa­ły proces, jednak naj­bar­dziej deli­kat­ne pod­ze­spo­ły roz­sy­pu­ją się już teraz i znikną w ciągu poko­le­nia. Trwal­sze ele­men­ty mogą prze­trwać znacz­nie dłużej, jednak całość po setkach lat naj­pew­niej zmieni się w bez­kształt­ną, szarą bryłę, w której trudno będzie roz­po­znać drogi samochód.

Mate­riał tele­wi­zyj­ny z 2018 roku, rela­cjo­nu­ją­cy pierw­szy testowy start Falcona Heavy.

Tego raczej się już nie wyklepie.

A TAK W OGÓLE TO… Jak wygląda kosmicz­ne auto z per­spek­ty­wy ziem­skie­go obser­wa­to­ra? Udało się to spraw­dzić kilku astro­no­mom, w tym Marcowi Lang­bro­eko­wi z Holan­dii. Uży­wa­jąc 0,43-metrowego tele­sko­pu zare­je­stro­wał on Teslę, jako jasny punkcik bły­ska­wicz­nie prze­su­wa­ją­cy się po nie­bo­skło­nie. Taka obser­wa­cja była możliwa w pierw­szych dniach po starcie, ale ponie­waż tor lotu auta niemal styka się w jednym miejscu z orbitą Ziemi, może w kolej­nych deka­dach astro­no­mo­wie dostaną kolejną okazję.

Kategorie: