Możesz pająków nie lubić, ale trzeba im oddać, co ich. To prawdziwe maszyny przetrwania, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Łażą po ścianach i sufitach, potrafią nie jeść tygodniami, projektują norki z drzwiczkami, desantują się na pajęczynie gdzie chcą, a niektóre nawet chodzą po wodzie. Brakuje jeszcze tylko tego, żeby skubańce nauczyły się latać.
Chociaż nie, latać też potrafią.

Ale bez paniki. Tylko te małe i raczej nie w domowych warunkach. Jednak zupełnie serio, niektóre gatunki – zwłaszcza przedstawiciele rodziny osnuwikowatych (Linyphiidae) – pomimo braku skrzydeł, są prawdziwymi asami przestworzy.
Procedura wygląda następująco. Pająk wychodzi na jakiś liść, gałązkę lub inny odsłonięty obiekt, prostuje odnóża i dumnie wypina odwłok. Wygląda trochę tak, jakby zabierał się do twerkowania, ale w rzeczywistości testuje warunki atmosferyczne. Gdy uzna, że nadszedł właściwy moment, wypuszcza fragmenty nici i odlatuje w siną dal.

Zwykle taka podróż kończy się po paru metrach, ale bywa też, że pająk przefruwa w ten sposób całe setki kilometrów. Biolodzy nazywają to zjawisko balonowaniem (ang. ballooning).
Sprytne, ale bez szału. Po prostu leci z wiatrem.
Też tak sądziłem! Ba, przez bardzo długi czas wszyscy tak myśleli – zaczynając od Karola Darwina, który podpatrzył balonowanie już podczas rejsu na pokładzie HMS Beagle. Oczywiście wiatr i prądy powietrzne są ważne, zwłaszcza na długich dystansach, jednak nie pisałbym tego tekstu, gdyby sprawa nie zawierała dodatkowego smaczku.
Kilkanaście lat temu naukowcy zaczęli skrupulatnie przyglądać się latającym pająkom i doszli do wniosku, że w hipotezie z wiatrem coś nie gra. Przede wszystkim zaobserwowali przypadki, kiedy stawonóg startował przy niemal zerowym ruchu powietrza. Zauważyli też, że wypuszczane z odwłoka kawałki nici, jak zaczarowane, nigdy się ze sobą nie plączą.
W końcu zrozumieli. Pająki są bardziej wyrafinowane niż można by podejrzewać i wypinając tyłek, wcale nie czekają na podmuch powietrza. Spryciarze nauczyły się wykorzystywać elektrostatykę! Tak, tę samą siłę, z którą masz do czynienia pocierając balon o sweter. Albo styropian o futro niezadowolonego kota.

Wyjaśnienie zostało przetestowane przez Erica Morleya i Daniela Roberta z Uniwersytetu w Bristolu. Naukowcy umieścili małego stawonoga w zamkniętej komorze i bawili się pokrętłami, manipulując polem elektrycznym. Efekt można zobaczyć na poniższym nagraniu:

Fajnie, latający pająk. Ale łąka to nie laboratorium.
Pamiętaj, że atmosfera ziemska to nie tylko gazy, smog i kurz, ale również ładunki elektryczne. Cząstki promieniowania kosmicznego, naturalna radioaktywność, a przede wszystkim burze (których każdej doby występuje na całej Ziemi około 40 tysięcy), generują różnicę potencjału, między dodatnio naładowanymi górnymi warstwami atmosfery a ujemnie naładowaną ziemią, tworząc jeden wielki globalny obwód elektryczny.
W ładny bezchmurny dzień, różnica napięcia wynosi 100 woltów na każdy metr powyżej gruntu; w brzydszy, pochmurny i bardziej wilgotny – setki razy więcej.
Pająki opanowały sztukę surfowania w tym gradiencie elektrycznym. Wypuszczane fragmenty nici nie służą tylko do chwytania wiatru, ale do gromadzenia ujemnych ładunków. W ten sposób pająk zostaje odepchnięty od (również ujemnie naładowanego) gruntu i przyciągnięty przez (dodatnie) jony w powietrzu. Jeżeli napięcie w otoczeniu jest dostatecznie wysokie, stworzonko potrafi unieść się nawet przy zerowym wietrze.

Żeby było ciekawiej, pająk wcale nie musi sterczeć godzinami z wyeksponowanym odwłokiem, czekając na sprzyjające warunki. Doskonale wie, kiedy przygotować się do startu.
Chowa w odwłoku aparaturę pomiarową?
Odpowiedź znajduje się na odnóżach. To co porasta kończyny większości owadów i pajęczaków, to nie byle włosy, ale wyspecjalizowane trichobotria.

Są bardzo mocno unerwione i wrażliwe na bodźce z otoczenia. Służą zwierzakom do wychwytywania wszelkich drgań powietrza, w tym dźwięku (ciekawostka: pająki nie posiadają uszu). Warto żebyś o tym pamiętał, kiedy kolejny raz dmuchniesz lub krzykniesz na siedzącego na ścianie kątnika. On wie.
Jednak trichobotria okazały się jeszcze ciekawsze. Badacze z Bristolu obserwowali odnóża pająków z bliska i odnotowali, że ich “włoski” fizycznie poruszają się w odpowiedzi na manipulacje polaryzacją i napięciem. Tym samym, obok pszczół oraz trzmieli, pająki należą do ekskluzywnego klubu posiadaczy elektrorecepcji – supermocy wyczuwania pola elektrycznego.

Morał? Jeżeli w następnym wcieleniu będziesz pająkiem – zapomnij o depilacji. Nie dość, że ścinanie unerwionych trichobotriów musi boleć jak cholera, to jeszcze pozbawisz się co najmniej dwóch zmysłów. No i powodzenia w trzymaniu maszynki za pomocą nogogłaszczek.
A co powiesz na MASOWY NALOT PAJĄKÓW? W 2012 roku rzęsiste ulewy w Australii (że też to zawsze musi być Australia…) zmusiły miliony pająków do ucieczki przed podtopieniami. Te, które potrafiły, zdecydowały się na ewakuacje drogą powietrzną. Wkrótce na kilka miasteczek opodal Sydney spadł istny deszcz pajączków. Nici pokryły całe hektary pól i łąk, co dało spektakularny efekt.

Kurcze, dużo czytałem o pająkach a na to nigdy nie natrafiłem. Dziś nauczyłem się czegoś nowego! I dzięki za link do badań 🙂
To zdjęcie z Wagga Wagga wygląda surrealistycznie!
Ok, czyli to dzięki fragmentom sieci pająki są w stanie zgromadzić ładunek bardziej ujemny od otoczenia. Ciekawe czy mogą się go w dowolnym momencie pozbyć, gdy chcą wylądować.
Może po prostu wtedy odrzucają sieć? Chociaż to mogłoby skutkować dość gwałtownym pikowaniem 😉
Miasteczko zupełnie jak w śniegu. Tych pajączków to chyba biliony musiały przylecieć. Przyroda potrafi zadziwiać.
100V na każdy metr w górę od powierzchni ziemi? Brzmi złowieszczo. Sporą ta różnica potencjałów, nigdy bym nie przypuszczał..
“Biolodzy nazywają to zjawisko balonowaniem (ang. ballooning)”, a Polacy nazywają je babim latem 🙂
Czyli w skrócie: pająki potrafią latać bez skrzydeł, prognozują pogodę lepiej niż mój telefon i są wyczuwają pole elektromagnetyczne. Okej. Przepraszam za wszystkie razy, kiedy je zabiłam kapciem.
Ludzie boją się pająków, ale to jedne z najbardziej pożytecznych stworzeń. Redukują populację owadów, utrzymują ekosystem w równowadze i do tego potrafią rozwiązać skomplikowane problemy aerodynamiczne, które NASA pewnie bada od dekad. Zdecydowanie warto spojrzeć na nie z podziwem, zamiast z przerażeniem.
“USA: w budynku żyło ponad 107 mln pająków. Oczyszczalnia Ścieków w Baltimore musiała wezwać na pomoc entomologów i arachnologów z Amerykańskiego Towarzystwa Entomologicznego po tym, jak gigantyczna pajęczyna pokryła prawie 4 ha należącego do nich budynku. […] Szacuje się, że w budynku żyło ponad 107 mln pająków, czyli ok. 35 tys. na metr sześć. W niektórych częściach zakładu pajęczyny pokrywały ponad 95% powierzchni. ”
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/usa-w-budynku-zylo-ponad-107-mln-pajakow/kbssy
Oczywiście pająki lubiły to miejsce ze względu na much miliardy. Od kiedy nie ma pająków muchy mordowane są tam za pomocą środków chemicznych, o ile wiem. Niestety nie mam informacji o kosztach usunięcia pająków ani bieżącej walki z muchami.
Mam nadzieje, że uwzględnią to w następnym Spider-Manie!
świetny jest ten blog, ale otwieram go zawsze z Kwantowo i trochę mi smutno, że tam już prawie dwa miesiące pustka.
Prawdę mówiąc nie mam za bardzo czasu nawet na prowadzenie jednego bloga — dwa absolutnie nie wchodzą w grę. Nie wiem, ile będzie mnie jeszcze stać, żeby bawić się w pisanie (a patronite się wyłącznie kurczy). 🙁
Czasy blogów niestety się kończą. Takie rzeczy na dłuższą metę można prowadzić tylko hobbistycznie.
Co do Kwantowo to tam coś było źle ustawione. Sekcja komentarzy z reguły była niewidoczna. Może Firefox nie współpracował zbyt dobrze.
Owszem. Tylko, że jednocześnie nie da się hobbystycznie tworzyć wyczerpujących i rzetelnych w sposób regularny, przez długi czas. I koło się zamyka. Dlatego internet czekają wieki ciemne.
Smutne ale prawdziwe. Może artykuł o głupieniu ludzkości (są badania ze przeciętne iq spada)…