Nasze brzmie­nie zależy od dzia­ła­nia tzw. strun gło­so­wych, czyli zestawu fałd roz­miesz­czo­nych po bocz­nych ścia­nach krtani. Kiedy nabie­ra­my powie­trza i ciśnie­nie w płucach wzrasta, fałdy są zamknię­te. Podczas wydechu z kolei, ucho­dzą­cy gaz tworzy zawi­ro­wa­nia, a roz­su­nię­te fałdy zaczy­na­ją drgać. Tak powsta­łe fale dźwię­ko­we wędrują dalej do aparatu gło­so­we­go (gardła, ust i nosa), gdzie zostają dostro­jo­ne, wzmoc­nio­ne i w końcu wyemitowane.

Struny głosowe

W czasie mówie­nia lub śpiewu struny głosowe nie wydają poje­dyn­cze­go, czy­ste­go tonu, lecz mie­sza­ni­nę miesz­czą­cą się w pewnym zakre­sie czę­sto­tli­wo­ści. U więk­szo­ści doro­słych będzie to zakres od 100 do mniej więcej 200 herców.

A co ma do tego wdychanie helu?

Poza czyn­ni­ka­mi ana­to­micz­ny­mi, na to jak brzmisz, wpływa również zawar­tość twoich płuc. W nor­mal­nych warun­kach będzie to oczy­wi­ście powie­trze czyli mie­sza­ni­na azotu i tlenu z drobnym dodat­kiem innych gazów. Ma to zna­cze­nie, ponie­waż fala dźwię­ko­wa roz­cho­dzi się w różny sposób zależ­nie od wła­ści­wo­ści ośrodka. Tu docho­dzi­my do klu­czo­wej kwestii: pręd­kość dźwięku w atmos­fe­rze przy 20°C wynosi średnio 340 m/s; nato­miast w lekkim helu – przy tej samej tem­pe­ra­tu­rze i ciśnie­niu – będzie to nawet 970 m/s, a więc prawie trzy razy więcej. Oczy­wi­ście biorąc wdech z balonu nie będziesz miał w płucach czy­ste­go helu, ale nawet lekka mie­szan­ka wystar­czy, aby stać się królem imprezy.

Zasta­na­wia­li­ście się kiedyś, jak wdy­cha­nie helu zmo­dy­fi­ku­je głos Morgana Freemana?

Spójrz­my na to od strony aku­stycz­nej. Czę­sto­tli­wość fali to po prostu liczba cykli przez jakie prze­cho­dzi w danej jed­no­st­ce czasu. Wartość ta ulega auto­ma­tycz­ne­mu zwięk­sze­niu wraz ze wzro­stem pręd­ko­ści pro­pa­ga­cji fali. W inte­re­su­ją­cym nas przy­pad­ku, aparat mowy może pra­co­wać tak jak zwykle, jednak domiesz­ka helu podnosi pręd­kość gene­ro­wa­nej fali dźwię­ko­wej. To w zupeł­no­ści wystar­czy do prze­su­nię­cia wszyst­kich czę­sto­tli­wo­ści w górę.

Fajnie, wystarczy zwykły balon z helem?

Naj­le­piej czy­tel­ni­ku, abyś tego nie robił, a jeśli już się na to zde­cy­du­jesz – zacho­waj ostroż­ność i nie prze­sa­dzaj. Nie­win­na sztucz­ka z kre­sków­ko­wym głosem może w łatwy sposób prze­ro­dzić się w zagro­że­nie dla zdrowia i życia. Srogo prze­ko­na­li się o tym rodzice pewnego chłopca z Dublina, który zmarł po wcią­gnię­ciu zawar­to­ści uro­dzi­no­we­go balonu. Hel nie jest trujący, ale z uwagi na swoją lekkość bły­ska­wicz­nie wdziera się w naj­głęb­sze zaka­mar­ki płuc zastę­pu­jąc tlen. Jeden wdech teo­re­tycz­nie nie powi­nien być groźny, jednak wie­lo­krot­ne wcią­ga­nie helu do nud­no­ści, omdle­nia, udaru i wresz­cie uduszenia.

A TAK W OGÓLE TO… Skoro lekki hel czyni głos bar­dziej wysokim, to zgodnie z intu­icją wdy­cha­nie gazu cięż­sze­go od powie­trza może go wyraź­nie obniżyć. Do tego celu nadaje się np. hek­sa­flu­orek siarki, w którym fale dźwię­ko­we roz­cho­dzą się o połowę wolniej niż w atmos­fe­rze. W efekcie otrzy­ma­my gruby głos, mogący zawsty­dzić samego Dartha Vadera.

Kategorie: