Przedawkowanie wody brzmi dość absurdalnie, ale pozostaje całkowicie realnym zagrożeniem. Udowadnia to zarówno teoria, jak i niestety praktyka. W 2007 roku kalifornijska stacja radiowa KDND 107.9 rzuciła swoim słuchaczom wyzwanie, polegające na opróżnieniu jak największej liczby butelek wody bez korzystania z toalety. Faworytką do zgarnięcia nagrody w postaci konsoli Nintendo Wii była 28-letnia Jennifer Strange, która przyjęła niemal 8 litrów płynu. Kobieta nie doczekała jednak ogłoszenia wyników: została znaleziona martwa kilka godzin później.
Może po prostu Jennifer pękł pęcherz?
Potwierdzoną przyczyną zgonu nie było mechaniczne uszkodzenie organów, lecz – jakby to nie brzmiało – ostre zatrucie wodą, nazywanego też przewodnieniem hipotonicznym. Wiemy, że Amerykanka zdążyła zgłosić swojemu przełożonemu nieobecność w pracy z powodu silnego bólu głowy. W podobnych przypadkach osoby skarżyli się również na nudności, dezorientację lub trudności z mówieniem.
W jaki sposób można przedawkować wodę?!
Rolę stacji kontroli nawodnienia naszych organizmów pełnią nerki. Co do zasady, te dwie fasolki regulują objętość płynów ustrojowych i odfiltrowują z krwi zbędne produkty przemiany materii, odprowadzając je do moczu. Jeżeli wypijesz w krótkim czasie zbyt wiele, dojdzie do sytuacji, w której twoje nerki nie nadążą z pracą, a krew stanie się w pewnym sensie rozwodniona. Dochodzi do dramatycznego spadku stężenia soli w organizmie, a w konsekwencji zburzenia równowagi elektrolitowej. Elektrolity to naładowane jony i są konieczne m.in. do przewodzenia impulsów w układzie nerwowym (dlatego sportowcy muszą pilnować ich poziomu, żeby zapobiec bolesnym skurczom mięśni).
Ale nie to jest najgorsze. Nieodprowadzony nadmiar wody trafia do niezdrowo pęczniejących komórek. Większość jest na tyle elastyczna, że radzi sobie z tym kłopotem całkiem nieźle – nie dotyczy to jednak neuronów. Komórki mózgu są ciaśniejsze, wrażliwsze i mają mniejsze zdolności regeneracyjne. Ich pęcznienie może spowodować obrzęk mózgu wraz ze wszelkimi konsekwencjami, od wspomnianego bólu głowy, przez nudności, drgawki i śpiączkę, aż po śmierć.
Chyba ograniczę spożycie wody…
Bez pochopnych decyzji. W praktyce do przewodnienia hipotonicznego dochodzi rzadko. Zwykle ma to związek z próbami zbyt szybkiego ugaszenia pragnienia po wysiłku fizycznym (np. maratończyk David Rogers zmarły w 2007 roku) albo w związku z przyjęciem środków burzących gospodarkę wodną organizmu (np. narkotyków takich jak ecstasy). Jednak nawet w takich przypadkach śmiertelność nie przekracza 30%, zwłaszcza, jeżeli pacjent otrzyma na czas pomoc polegającą na natychmiastowym uzupełnieniu elektrolitów i innych brakujących substancji.
Doprowadzenie do przewodnienia organizmu w normalnych okolicznościach raczej ci nie grozi, ponieważ ciało samo powinno wyczuć granicę bezpieczeństwa. Dorosły człowiek przyjmuje zwykle około 2 litrów płynów na dobę, tymczasem do wywołania objawów zatrucia należy spożyć 3–4 litry w ciągu trzech godzin. Większość z nas na co dzień zmaga się raczej z odwrotnym problemem, zapominając o dostarczeniu tkankom odpowiedniej porcji wody – więc bez paniki.
A TAK W OGÓLE TO… W pewnym sensie wszyscy jesteśmy uzależnieni od wody, ale uzależnienie niektórych osób przyjmuje ekstremalną i osobliwą formę. Tak zwani “Aquaholicy” odczuwają kompulsywną potrzebę ciągłego picia, bez związku z fizycznym pragnieniem. Na tego rodzaju zaburzenie cierpiał m.in. aktor Anthony Andrews, przyznający się do spożywania ośmiu litrów wody dziennie. Brytyjczyk zrozumiał, że ma problem, kiedy w 2003 roku z objawami zatrucia trafił do szpitala i przebywał przez dziesięć dni w śpiączce.