Ostatnio przypomniałem sobie film Przekręt (ang. Snatch) w reżyserii Guya Ritchiego. Ten, w którym paskudny gangster w okularach – niejaki Brick Top – tłumaczy trzem nieporadnym bohaterom, jak efektywnie pozbywać się zwłok. Z groteskowym spokojem radzi im, żeby ofiarę poćwiartować na sześć kawałków i rzucić świniom, które po kilku dniach głodówki rzucą się na ciało “jak pijak na curry”.
Gość ewidentnie znał się na rzeczy, bo nie czekając na pytania, szczegółowo rozwinął wątek:
Musisz ogolić głowę ofiary i wyrwać jej zęby, żeby prosiaczki mogły wszystko strawić. Oczywiście mógłbyś to zrobić później, ale nie chcesz przecież przesiewać świńskiego łajna, prawda? Przez większość kości przejdą jak przez masło. Potrzebujesz co najmniej szesnastu świń, żeby zakończyć robotę na jednym posiedzeniu. Dlatego uważaj na każdego faceta, który prowadzi farmę świń. Poradzą sobie z ciałem ważącym 90 kilogramów w około osiem minut, co oznacza, że pojedyncza świnia może zjeść prawie kilogram surowego mięsa na minutę. Stąd wyrażenie “chciwy jak świnia”.
Instrukcja utylizacji zwłok by Brick Top
Chwila na prywatną dygresję. Chociaż jestem mieszczuchem, to jednak sporą część dzieciństwa spędziłem na zesłaniu u dziadków na wsi. Budził mnie kogut, widziałem poród cielaka, karmiłem kury, zbierałem ziemniaki. Były tam też świnie. Postrzegałem je jako przerośnięte, ale raczej sympatyczne różowe kluchy. Trochę zabawne, trochę głośne, trochę śmierdzące, ale na pewno nie krwiożercze. (Takie zdawały mi się wtedy gęsi, które skutecznie zawładnęły podwórkiem, terroryzując wszystkie stworzenia mające mniej niż półtora metra wzrostu).
Być może dlatego, kiedy oglądałem Przekręt po raz pierwszy, nie potraktowałem tej sceny zbyt poważnie. Co prawda wiem o tym, że świnie należą do pantofagów – wszystkożerców – i to wyjątkowo niewybrednych. Ale pożeranie zwłok niemal w całości? Włączając w to szkielet (poza zębami, które przez szkliwo trudniej zmiażdżyć i strawić)? Dajcie spokój. Z automatu przyjąłem, że to tylko makabryczny wymysł przemysłu filmowego.
Jednak srogo się pomyliłem. Miejska (czy raczej wiejska) legenda o tłustych chrumkających ludożercach ma umocowanie w rzeczywistości. Świnie są straszne!

Świnie mogą zjeść człowieka?
Słuchaj tego. W 2012 roku Terry Garner, emerytowany żołnierz i farmer z Oregonu, poszedł z rana nakarmić swoje świnie. Nie wracał od wielu godzin, więc jeden z domowników zaczął go szukać. Kiedy wszedł do chlewu zobaczył, jak zwierzaki taplają się we krwi, a z 69-letniego rolnika została tylko proteza i kilka kawałków mięsa. Tak, trzystukilowe stwory dosłownie go zjadły.

Paskudną tragedię opisywały wszystkie media, włączając w to BBC, a dokładny przebieg wydarzeń próbował zrekonstruować prokurator. Ostatecznie mu się to nie udało, ponieważ nawet nie zostało dość materiału, żeby przeprowadzić porządną sekcję. Przypuszczalnie mężczyzna zasłabł lub dostał zawału. Tyle wystarczyło, żeby wygłodniała trzoda uznała ciało swojego właściciela za nowy punkt w menu.
Trzeba dodać, że nie była to jakaś duża ferma przemysłowa. Terry Garner posiadał tylko kilka dorosłych loch i jednego potężnego knura o imieniu Teddy. Oznacza to, że wyliczenia Brick Topa z Przekrętu mogły być całkiem realistyczne i większe stado rzeczywiście uwinęłoby się z pojedynczym ciałem w zaledwie kilka, kilkanaście minut.
Ale wiesz co jest najbardziej potworne? Przypadek Terry’ego Garnera nie był jedynym incydentem tego rodzaju. W naszym kraju w 2020 roku Prokuratura Rejonowa w Lubinie poinformowała o odnalezieniu w chlewie fragmentów szkieletu 71-letniego mieszkańca wsi Osiek. Rok wcześniej w Rosji 56-letnia kobieta karmiąc świnie dostała epilepsji. Zanim znalazł ją mąż, straciła ramiona i pół twarzy – zmarła na skutek utraty krwi. Z kolei w Indiach i Chinach doszło do wypadków, w których świnie pożarły żywcem paroletnie dzieci.
Ale czy naprawdę są wykorzystywane przez gangsterów?
Owszem. Zresztą nawet się nie dziwię, zważywszy na ich dostępność (na pewno większą od lwów) oraz skuteczność w usuwaniu materiału dowodowego.

Dla przykładu w 2012 roku w ramach mafijnych rozgrywek we włoskiej Kalabrii zginął boss ’Ndrànghety Francesco Raccosta. Ciała nigdy nie odnaleziono. Śledczy zdołali ustalić okoliczności śmierci niedoszłego ojca chrzestnego tylko dlatego, że podsłuchali zabójców. Jeden z lubością opowiadał, jak satysfakcjonująco było słuchać krzyków pobitego, ale wciąż żywego Raccosty rozrywanego przez świnie. “Mamma mia, ależ krzyczał! Nic z niego nie zostało… Te świnie naprawdę potrafią żreć”.
Oczywiście nie chodzi o to, aby nagle demonizować każdego knura i każdą lochę. Większość z nich spędza życie na jedzeniu paszy i tarzaniu się w błocie, nie mając ambicji robienia kariery w sektorze przestępczości zorganizowanej. Nie planują zbrodni, nie knują, ani nie kalkulują. Ale też nie mają skrupułów. Jeśli upadniesz w ich chlewie i nie będzie nikogo w pobliżu – nie licz na sentymenty.
Dlatego jeżeli znajdziesz się kiedyś w pobliżu świni – zachowaj respekt. Zresztą to dobra rada w odniesieniu do każdego zwierzęcia, które waży cztery razy więcej od ciebie i ma zęby.
A TAK W OGÓLE TO… Motyw utylizacji zwłok przez świnie pojawia się również w genialnym Red Dead Redemption 2. Jeżeli ciało nieprzytomnego NPC‑a wrzucimy do zagrody, świnie po chwili zaczną je konsumować. W sumie nie powinienem być zdziwiony – w końcu mówimy o grze, w której jądra konia kurczą się wraz ze spadkiem temperatury.
Zawsze się nad tym zastanawialem.
Świetny pomysł podsunąłeś 😀
To ja tak tylko podpowiem — w Przekręcie o tym mówili, w Hannibalu to pokazali 🙂
Czyli świnia ma dość siły żeby pokruszyć kości? Nigdy bym się tego nie spodziewał.
Znajomy myśliwy mi kiedyś opowiadał, że postrzelony dzik zgniótł zębami lufę od strzelby w przedśmiertnym zrywie.
Co za horror! Takich tematów jeszcze nie było! Thrillerowy nastrój. Ha, ale dobrze wiedzieć co i jak.
Chyba muszę wyczyścić historię przeglądarki po tym artykule… tak profilaktycznie…
Żebyś wiedział jak wygląda moja historia, po dokonaniu researchu do tego tekstu…
Może dla odmiany coś z fizyki.… pleeaasseee…
Będzie, będzie. Aczkolwiek to pierwszy tekst od dwóch miesięcy, który cieszy się jakimkolwiek zainteresowaniem.
Podobnie miałeś na Kwantowie, myślałem, że już przywykłeś. 🙂
W sensie, że przywykłem do pisania “do szuflady”? No nie, to nie jest coś, do czego można się przyzwyczaić, ponieważ nawet taki niepozorny post wymaga ode mnie co najmniej kilkunastu godzin pracy. Dlatego, kiedy widzę marne statystyki, albo przychodzi mail o odejściu kolejnego patrona, doznaję natychmiastowego zjazdu energetycznego i przez kolejne kilka dni nie potrafię sklecić nawet zdania.
Ja czytam wszystkie teksty. Co mam robic, zeby zostawic slad dla Ciebie, bo komentowanie to nie moja bajka?
Od razu pomyślałem o RDR2, gdy zacząłem czytać ten artykuł.
Kupię farmę świń. Pilne!
Trochę się zdziwiłem widząc tytuł wpisu… Skąd pomysł?
Swoją drogą ten wpis złamał prawo nagłówków Betteridge’a
“Czy świnie to dobry sposób na pozbycie się zwłok?” — Tak.
Tak nisko mnie cenisz? Przecież prawo Betteridge’a nigdy nie obowiązywało ani na Kwantowo, ani tu. 😉
Czy możesz zostać trafiony meteorytem we własnym salonie? — tak
Czy szybkie czytanie to ściema? — tak
Czy gwiazd we wszechświecie jest więcej od ziarenek piasku na Ziemi? — w sumie tak
Czy są miejsca, którym zmiany klimatu mogą wyjść na dobre? — tak
Czy kobiety rzeczywiście są lepsze w multitasking? — trudno powiedzieć.
Mam w zanadrzu sporo dziwniejszych tematów!
@Ciekawski typ
“Tak nisko mnie cenisz?”
Wręcz przeciwnie! Tym bardziej się zdziwiłem widząc tytuł wpisu z pytajnikiem, na który w pierwszym odruchu odpowiedziałbym “Nie”.
Sam kiedyś na Kwantowo zasugerowałem pod wpisem o clickbaitach, żeby je wypróbować przez jakiś krótki czas. Ale miałbym teraz za swoje 😉
“Mam w zanadrzu sporo dziwniejszych tematów!”
To teraz jestem zaintrygowany 😀
W pracach naukowych prawo to nie obowiązuje – wręcz przeciwnie, na pytanie zadane w nagłówku przeciętnej pracy naukowej treść częściej sugeruje odpowiedź twierdzącą
W popularnonaukowych też (nie obowiązuje 🙂
To samo w sobie jest całkiem niezłym tematem na tekst!
@mati
Nie wiem, czy w pracach popularnonaukowych rzeczywiście tak jest. To chyba zależy jak definiujemy “pracę popularnonaukową”. Czy to będzie książka, czy jakiś dłuższy artykuł, filmik na youtube itp. Alejakto i Kwantowo przed nim są jednak bliższe formą do stron popularnonaukowych powszechnie stosujących clickbaity. Ale tylko formą, treścią odsadzają je na lata świetlne.
Człowiek jest gorszy od świni, bo świnia zeżre wszystko, a człowiek jeszcze świnie :]
Jestem z zawodu zootechnikiem i pracuje na fermie trzody chlewnej. Każdy kto pracował z tymi zwierzętami wie żeby w pojedynkę do kojca nie wchodzić.
Jak mieliśmy świnie to te często szczypały jak się u nich sprzątało. I jak nie dostały po głowie żeby im pokazać że nie wolno to bardzo szybko przestawały być delikatne… Nawet nie na poważnie świnia może mocno ugryźć. A zdanie że większość świń spędza czas na jedzeniu paszy i taplaniu się w błocie to ja takie sytuacje widziałem tylko na filmach. Większość świń niebo widzi tylko jak jest młoda i idzie do samochodu żeby ją przewieźć do nowego właściciela, a potem widzi jak jest wyprowadzana żeby ją zabić. A jeszcze jakieś błoto? Jedyne co mamy to ściółka ze słomy. I ja się świniom nie dziwię że im odbija od takich warunków i mnie gryzły, też pewnie bym gryzł, zawsze jakaś odmiana…