Odciski palców w oczywisty sposób stanowią utrapienie dla osób o swobodnym stosunku do prawa. Linie papilarne kształtują się już w łonie matki i stanowią wzór typowy dla każdej konkretnej jednostki. Francis Galton – brytyjski antropolog i kuzyn sławnego Karola Darwina – oszacował w XIX wieku, że szansa na spotkanie dwóch ludzi o identycznych odciskach wynosi jeden do 64 miliardów (podczas gdy populacja całej Ziemi wynosi “tylko” 7 miliardów). Nawet jeżeli nieco przesadził, to porządny ślad palucha i tak stanowi bardzo wiarygodny dowód świadczący o tożsamości kryminalisty.
Idealnym kandydatem na przestępcę wydają się osoby obarczone adermatoglifią (dermatoglify to taki mądrzejszy synonim dla linii papilarnych). Mutacja genu SMARCAD1 powoduje skrócenie pewnego białka istotnego dla rozwoju skóry, co z kolei sprawia, że osoby dotknięte adermatoglifią naturalnie nie wykształcają charakterystycznych wzorków na opuszkach palców. Jednak schorzenie rozpoznano zaledwie w kilkudziesięciu przypadkach, więc szansa, że mutacja przydarzy się akurat aspirującemu złodziejaszkowi jest ekstremalnie mała.

Pozostaje pytanie, czy możemy usunąć linie papilarne samodzielnie?
Pierwsze co przychodzi do głowy to próba mechanicznego uszkodzenia skóry palców papierem ściernym, wysoką temperaturą lub kwasem. Tę ostatnią metodę wybrał ponoć niesławny John Dillinger – postrach chicagowskich banków z epoki wielkiego kryzysu. Jak widać dla chcącego nic trudnego, ale trzeba swoje odcierpieć (żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy!).
Jeżeli uszkodzimy skórę tylko powierzchownie, to po jakimś czasie od zagojenia linie papilarne wrócą na swoje miejsce. Permanentne usunięcie odcisków podobno jest możliwe, ale wymaga gruntownego zdewastowania końcówek palców.
Kosztowniejszym, ale znacznie pewniejszym sposobem jest przeszczep skóry. Wystarczy pobrać skrawki skóry choćby z pleców lub klatki piersiowej i zastąpić nimi końcówki palców. Dla współczesnej medycyny to nic trudnego, większy problemem może okazać się znalezienie chirurga, który przeprowadzi taki zabieg bez zadawania trudnych pytań…