
Poniższa anegdota pochodzi z książki Nieuchwytna cząstka. Niezwykła historia odkrycia bozonu Higgsa autorstwa emerytowanego profesora Uniwersytetu Oxfordzkiego, Franka Close’a. Publikację w stylowej twardej oprawie, możesz kupić na stronie księgarni PWN. (Przy okazji, wykorzystując kod rabatowy HIGGS dostaniesz zniżkę 28% na wszystkie papierowe książki z księgarni – przy czym rabat nie łączy się z innymi zniżkami).
Dlaczego warto ją przeczytać? Bo to chyba najpełniejsze omówienie życia, kariery i naukowego dorobku Petera Higgsa, przełożone dotąd na język polski (chociaż co ciekawe, w oryginale książka została wydana jeszcze przed śmiercią noblisty w kwietniu 2024 roku). A jest o czym mówić, ponieważ tytułowy bozon nie zostałby odkryty, gdyby nie pięćdziesiąt lat badań nad oddziaływaniem słabym, elektrodynamiką kwantową, nadprzewodnictwem (!) i wreszcie symetrią cechowania. Autor bardzo starannie relacjonuje ten ciąg zdarzeń i odkryć, unikając wielu typowych spłyceń tematu. Jeżeli więc chciałbyś poznać mechanizm nadawania cząstkom masy na nieco wyższym poziomie wtajemniczenia – ta książka powinna cię usatysfakcjonować.
Znalezienie się w centrum zainteresowania mediów na całym świecie, nie było przyjemne dla Petera Higgsa. Urodzony w epoce radia, dokonał swego najważniejszego osiągnięcia w roku, w którym telewizja BBC podzieliła się na dwa kanały, zaś kulminacja poszukiwań jego bozonu przypadła na współczesną erę internetu z powszechnie panującą obsesją na punkcie celebrytów. Higgs nie był jeszcze świadomy zasad panujących w nowoczesnych mediach. Po raz pierwszy musiał skonfrontować się z nową rzeczywistością w poniedziałek 2 września 2002 roku, kiedy to jego nazwisko stało powiązane z najbardziej znanym naukowcem na świecie, Stephenem Hawkingiem.
W tymże roku, na Festiwalu teatrów ulicznych w Edynburgu wystąpiła genewska grupa taneczna z przedstawieniem zainspirowanym koncepcją antymaterii, którą opracował bohater Petera Higgsa – Paul Dirac. Brytyjska Rada ds. badań w zakresie fizyki cząstek i astronomii (PPARC), organ finansujący, uznała, że dobrym pomysłem byłoby wykorzystać tę inicjatywę, by bardziej zainteresować ogół społeczeństwa tym, co dzieje się w CERN, oraz podkreślić znaczenie Petera Higgsa. Zakupiono bilety na przedstawienie dla małej grupy, w tym dla Higgsa i korespondenta naukowego gazety The Scotsman.
W 2002 roku gazeta ta wciąż odczuwała skutki jej zakupu i restrukturyzacji przez biznesmenów. (…) Jako że gazeta miała problemy finansowe, połączono stanowiska korespondenta ds. nauki i transportu. Higgs miał niezbyt pochlebne zdanie na temat dziennikarza, który pełnił tę podwójną funkcję, uznając, że nie interesuje się on prawdziwą nauką, a być może transport jest dla niego ciekawszy.
Po przedstawieniu tamtego wieczoru grupa udała się na kolację do restauracji przy trakcie Royal Mile w Edynburgu. Wino lało się strumieniami, a rozmowa stawała się coraz bardziej swobodna. Jednak nie wszyscy byli zadowoleni, ponieważ, jak wspomina Higgs, jedynie Stephen Hawking interesował tak zwanego korespondenta naukowego. Nie obchodziła go fizyka cząstek.
Hawking, bez wątpienia wybitny naukowiec znany z pracy nad czarnymi dziurami i ich związkiem z mechaniką kwantową, nie był ekspertem w dziedzinie fizyki cząstek. Jego słynny zakład z fizykiem cząstek Gordonem Kanem o to, że bozon Higgsa nie zostanie odkryty, zainteresował dziennikarza.
Coraz bardziej zirytowany Higgs w końcu mu powiedział: “Słuchaj. Powinieneś docenić to, że nie każdy uważa wszystkie wypowiedzi Stephena Hawkinga za niepodważalne i nadaje mu rangę absolutnego autorytetu”. I na dokładkę: “Stephen Hawking nie zna się aż tak bardzo na fizyce cząstek, jak mu się wydaje”. Higgs był poirytowany reakcją mediów na obliczenia Hawkinga, które wydawały się sugerować, że bozon Higgsa nie zostanie znaleziony. Wyjaśnił, że Hawking dokonał ich, nie rozumiejąc technicznych szczegółów teorii. Naiwnie zakładał, że mówi w zaufaniu.
Następnego ranka wypowiedzi Higgsa ukazały się na pierwszej stronie The Scotsman. Ogólnokrajowa prasa w Londynie podchwyciła tę historię, a The Independent donosił, że Higgs, najwyraźniej motywowany osobistą urazą, przypuścił atak na profesora Hawkinga, który jest przykuty do wózka inwalidzkiego i musi posługiwać się syntezatorem mowy. Gazeta przedstawiła to jako bitwę gigantów fizyki teoretycznej, cytując wypowiedź Higgsa: “Bardzo trudno namówić go [Hawkinga] do udziału w dyskusji, więc ucieka się do wygłaszania oświadczeń w sposób, na który inni nie mogliby sobie pozwolić”. Artykuły te sugerowały, że Higgs doszedł do wniosku, iż status celebryty zapewnia Hawkingowi natychmiastową wiarygodność, której inni nie mają.

Ten epizod był dla Higgsa surową lekcją, ukazującą, jak bardzo temat może zostać rozdmuchany w mediach. Cytowano anonimowe wypowiedzi naukowców, niby wspierających Higgsa, nieumyślnie dolewając oliwy do ognia. Jeden z kosmologów miał powiedzieć: “Krytykowanie Hawkinga jest trochę jak krytykowanie księżnej Diany – po prostu nie robi się tego publicznie”.
Jak podsumował The Independent: “Profesor Higgs powiedział tylko to, co wielu innych naukowców mówi o profesorze Hawkingu prywatnie, ale publikacja jego wypowiedzi w artykule prasowym sprawia, że wygląda to na zaplanowany, osobisty atak, co z pewnością nie było intencją profesora Higgsa”. To ostatnie z pewnością było prawdą, jak inny anonimowy naukowiec stwierdził z zaskoczeniem: “To w ogóle nie jest w stylu [Higgsa]. Wśród fizyków można napotkać mnóstwo mściwych, okropnych osób, ale Higgs do nich nie należy”. W ten sposób anonimowe źródło nieumyślnie przedstawiło Higgsa jako rzecznika tych „wielu innych naukowców”, którzy prywatnie krytykują wynoszenie Hawkinga na piedestał, ale nie mają odwagi powiedzieć tego publicznie.
W gorącej atmosferze wydawało się również, że inny naukowiec swoją niewinną wypowiedzią na temat osoby, której dotyczyło wieczorne przedstawienie – Paula Diraca – umniejszył zasługi Hawkinga: “Paul Dirac wniósł znacznie większy wkład do fizyki niż Hawking, a jednak większość ludzi nigdy o nim nie słyszała”. Sam Stephen Hawking również został wciągnięty w spór. The Independent cytował jego wypowiedź: “Jestem zaskoczony intensywnością emocji w wypowiedzi Higgsa. Mam nadzieję, że da się dyskutować na tematy naukowe bez osobistych ataków”.

Tak wyglądał pierwszy kontakt Higgsa z mediami w nowej epoce, w której jego nazwisko stawało się prawie tak samo znane, jak Hawkinga. To doświadczenie nie sprawiło, że był bardziej ostrożny. Tymczasem napisał do Hawkinga list wyjaśniający to, co się stało, i w końcu ten epizod został zażegnany. Hawking pogodził się z faktem, że Higgs po prostu nie zgadza się z jego wypowiedzią i miał do tego solidne naukowe podstawy. Nie zaszkodziło to ich osobistej relacji, ale Higgs zaczął bardzo uważać na media i chronić swoją prywatność.
Więcej podobnych historii z życia szkockiego fizyka znajdziesz w książce Nieuchwytna cząstka. Niezwykła historia odkrycia bozonu Higgsa autorstwa Franka Close’a, wydanej przez PWN.
Hmm… chyba warto, bo autor zacny… choć znam go głównie z dość poważnych pozycji z “Kosmiczną cebulą” na czele… jeszcze bez “New” na początku… z 1989… tak, jestem zdrowo pogięty… to zamiast “flaszki” kupiłem sobie właśnie tę książkę na osiemnastkę 🤓
Ten dziennikarz powinien dostać jakiś pozew. Z drugiej strony nie ma tego złego — przynajmniej Higgs przebił się na pierwsze strony prasy.
Ach… przez chwilę pożyliśmy w alternatywnej rzeczywistości, gdzie celebrytami są zasłużeni naukowcy, a tematami sporów podstawy fizyki teoretycznej.
Niestety, udostępniony przez PWN fragment książki nie zawiera żadnych ilustracji. Czy ciekawski typ 🥸 mógłby coś zdradzić na ten temat, jak również nt. jakości tłumaczenia, wydania, liczby błędów (o ile to nie narusza jego układów z wydawcą)?
Wydanie jest bardzo ładne (zwłaszcza jak na PWN, które raczej nie szaleje pod tym względem): twarda oprawa i dobry papier. Fotografie są, ale tylko czarnobiałe. Moją uwagę zwróciło natomiast to, że chyba wszystkie zdjęcia Higgsa przedstawiają już zasłużonego profesora — trochę szkoda, bo liczyłem, że może sam bohater udostępni jakieś unikatowe fotografie z młodości.
Tłumaczenie ma swoje problemy, choć powiem szczerze, że sam już dawno przestałem zwracać uwagę na drobne literówki. Inna rzecz to niektóre decyzje terminologiczne (model standardowy -> teoria podstawowa); ale nie znając oryginału, nie wiem na ile to kwestia osoby odpowiadającej za przekład. To jednak możliwe, bo jak ktoś zwrócił mi uwagę, tłumaczka nie miała wcześniej doświadczeniu w pracy z takimi publikacjami.
Dzięki! To informacje których wypatruję z utęsknieniem w recenzjach… a rzadko znajduję.
To jest ten plus z “posiadania” blogera, który w razie potrzeby odpowie na każde niewygodne pytanie. 😉
Oj tak! Pytania b. niewygodne dla wydawców oszczędzających na czym się da. Zatem i plus duży 👍
Przepraszam, czy tylko ja odczuwam dysonans widząc w tym samym temacie: “PWN” i “tłumaczka nie miała wcześniej doświadczeniu w pracy z takimi publikacjami”? Nie miała? Tym gorzej dla PWN! Ja tam widzę wieelką różnicę między literówką typu “doświadczeniu” zamiast “doświadczenia”. To się zdarza wszystkim i w zasadzie każdy to zrozumie. Ale zamiast “model standardowy” dać “teoria podstawowa”? Moim zdaniem ta pani tłumaczyła tekst kompletnie go nie rozumiejąc/nie zapoznając się z polską literaturą o podobnej tematyce. Ryzykowne podejście. Czy ktoś ma bliższe doświadczenie z omawianą pozycją? Warto czas poświęcić?
Nie tylko Pan. Kiedyś odłożyłem książkę na którą miałem ochotę, tylko dlatego, że kartkując trafiłem na tłumaczenie “środek ciężkości” na “ośrodek grawitacji”. Reszty już nawet nie chciało mi się sprawdzać.