Kiedy Europa podlega stałemu wyludnianiu i starzeniu – zarówno w sensie demograficznym, jak i mentalnym – państwa Ameryki, Afryki, Bliskiego oraz Dalekiego Wschodu decydują się na coraz śmielsze megainwestycje. Do najciekawszych bez wątpienia należą futurystyczne projekty urbanistyczne, czerpiące z najlepszych dostępnych rozwiązań z zakresu transportu, energetyki czy architektury. Wszystko po to, aby zapewnić milionom obywateli miejsca do życia, pracy i rozrywki na miarę XXI wieku.
Arabskie miasto linearne – Neom
Właściwie Neom (Nowa Przyszłość od połączenia greckiego “neo” oraz arabskiego „mustaqbal”) to nie tyle nazwa miasta, co całego szeregu inwestycji będących oczkiem w głowie dziedzica tronu Arabii Saudyjskiej, Muhammada ibn Salmana. Projekt warty ponad pół biliona dolarów obejmuje Sindalah – luksusową wyspę na Morzu Czerwonym, Trojenę – całoroczny ośrodek górski, Oxagon – centrum przemysłowe i wreszcie miasto The Line.
Nazwa jest bardzo trafna, ponieważ nowe miasto na mapie rzeczywiście będzie przypominało długą, cienką linię przecinającą pustynię na dystansie 170 kilometrów (tyle co odległość z Torunia do Gdańska) o szerokości zaledwie 200 metrów. Oczywiście w tym szaleństwie jest metoda, ponieważ zorganizowane w ten sposób miasto będzie mogło polegać na jednej prostej i szybkiej nitce transportu publicznego, która dowiezie nas do dowolnego punktu w 20 minut. Chodzi o to, aby wyeliminować konieczność posiadania samochodów, co z kolei oznacza brak parkingów, dróg, korków i spalin. Dodając do tego w energetykę opartą w całości na OZE, otrzymamy miasto w praktyce bezemisyjne.
Budowa kręgosłupa The Line trwa, a koparki już teraz przekopują piaski w okolicy Sharma, na północno-zachodnim krańcu półwyspu. Ambitny projekt może funkcjonować już w roku 2030 roku, choć będzie dalej rozwijany. Zgodnie z marzeniem ibn Salmana do 2045 roku metropolię ma zamieszkiwać nawet 9 milionów ludzi, a więc jedna czwarta całej populacji państwa.
Nowa Stolica Administracyjna Egiptu
Kair do największe miasto Egiptu i całej Afryki, mieszczące w całej swojej aglomeracji nawet 20 milionów ludzi. Nad Nilem zrobiło się na tyle ciasno, że w 2015 roku rząd zapowiedział budowę nowej stolicy państwa, 40 kilometrów na wschód od obecnej. Koncept nie doczekał się jeszcze nazwy, więc przekazach medialnych wciąż figuruje jako Al-Asima Al-Idārīya Al-Gadīda, czyli Nowa Stolica Administracyjna.
Poza budynkami rządowymi, ośrodek ma posiadać mieszkania dla 6,5 do 7 milionów obywateli. A ponieważ przyszła stolica rośnie na pustyni, do głównych zadań urbanistów będzie należało pozostawienie mieszkańcom jak największych połaci wody i zieleni. Serce miasta ma stanowić Green River, czyli olbrzymi śródmiejski park przypominający słynny nowojorski Central Park – ale nawet sześciokrotnie od niego większy. Nazwa Zielonej Rzeki nawiązuje oczywiście do Nilu, natomiast podłużny, ciągnący się na 35 kilometrów park ma stykać się ze wszystkimi dzielnicami.
Co ciekawe i może odrobinę niepokojące, głównym inwestorem miasta jest armia, mająca w Egipcie spore wpływy polityczne. Krytycy budowy zwracają uwagę, że Nowa Stolica Administracyjna ma służyć głównie politykom oraz najbogatszym obywatelom, którzy pragną uciec z przeludnionego Kairu i odgrodzić się od społeczeństwa.
Zapasowa stolica Indonezji – Nusantara
Innym państwem planującym przeprowadzkę do nowej stolicy jest Indonezja. W tym przypadku powody do odciążenia obecnego centrum kraju, wydają się nawet jeszcze bardziej zrozumiałe. Nie dość, że Dżakarta podobnie do Kairu zmaga się z przeludnieniem (nawet jeszcze większym), to na dodatek grozi jej… zatopienie. Aglomeracja leży na zapadającym się terenie, co wraz z powoli podnoszącym się poziomem morza daje prostą receptę na wdzieranie się wody na ląd. Dżakarta wciąż funkcjonuje tylko dzięki wciąż rosnącemu systemowi wałów i nabrzeżnych umocnień. Indonezyjczycy zdają sobie jednak sprawę, że prędzej czy później nadejdzie tsunami, trzęsienie ziemi lub erupcja wulkanu, które doprowadzi do katastrofy.
Z tego powodu w 2019 roku administracja Joko Widodo formalnie przyklepała plan przeniesienia stolicy z targanej klęskami żywiołowymi Jawy na wschodnie wybrzeże Borneo. Jednak o ile sama idea budowy Nusantary jest całkowicie zrozumiała, o tyle wybór lokalizacji budzi sporo kontrowersji. Większość Borneo porastają prastare lasy tropikalne, a samą prowincję zamieszkuje obecnie tylko 4 miliony ludzi (1,5% całej populacji Indonezji). Nagłe podwojenie lub potrojenie tej liczby oraz wykarczowanie 2,5 tys. kilometrów kwadratowych drzew to potężna ingerencja w środowisko – bez względu na planowaną niskoemisyjność przyszłej metropolii.
Marzenie amerykańskiego miliardera – Telosa
Teraz coś nieco mniejszego, ale za to chyba bardziej futurystycznego. Historia Telosy rozpoczyna się we wrześniu 2021 roku, kiedy to własną wizją miasta przyszłości podzielił się publicznie Marc Eric Lore, biznesmen związany m.in. z siecią Walmart oraz Amazonem. Lore postanowił ucieleśnić koncepcję miasta 15-minutowego, gdzie każdy mieszkaniec będzie w stanie załatwić swoje sprawunki tuż “za rogiem”. I to bez wsiadania za kółko samochodu. Zresztą te będą docelowo dostępne wyłącznie w formie autonomicznych elektryków.
Wizytówką metropolii zostanie Equitism Tower. Co nietypowe, wysoka wieża nie będzie pełnić roli biurowca, lecz zbiornika wody oraz centrum hydroponiki lub aeroponiki. Efektowna struktura będzie oczywiście pokryta panelami fotowoltaicznymi, podobnie do wszystkich większych budynków w mieście.
Telosa ma powstać na terenie pustynnym, prawdopodobnie w okolicy styku stanów Nevada, Arizona i Utah. Zdaniem Lore’a pierwsza faza rozwoju ma się zakończyć w 2030 roku, kiedy to osiedla będą w stanie przyjąć pierwsze 50 tys. osób. To jednak tylko skromny początek, ponieważ do połowy stulecia populacja miasta ma sięgnąć 5 milionów.
Od piosenkarza dla Senegalczyków – Akon
Jeśli nazwa brzmi dla was jakoś znajomo, to pewnie dlatego, że kojarzycie ją z przydomkiem gwiazdy muzyki R&B, Akonem. Nie ma w tym przypadku, ponieważ to właśnie autor przeboju “Lonely” promuje oraz aktywnie wspiera jedną z ciekawszych inwestycji Afryki Zachodniej. Artysta przyznał w którymś z wywiadów, że zainspirował go superbohaterski film Czarna Pantera, a w budowanym mieście widzi “prawdziwą Wakandę”.
Projekt został zapowiedziany po raz pierwszy w 2018 roku i zgodnie z harmonogramem, powinny trwać już wstępne prace. Akon powstanie nad Atlantykiem około stu kilometrów na południe od Dakaru. Otwarcie miasta miało nastąpić przed końcem dekady, ale w związku z pandemią bardziej prawdopodobne wydają się okolice roku 2036.
Jeśli wierzyć grafikom koncepcyjnym, główne budynki będzie cechować mocno futurystyczna architektura, pełna krzywizn i krągłości. Nie wiadomo ile do powiedzenia w tej sprawie miał sam muzyk, choć według plotek część propozycji pochodzi bezpośrednio od niego. Wydaje się on również bardzo wierzyć w przedsięwzięcie i już zapowiedział, że emeryturę chętnie spędzi w Akon City. W końcu kto by nie chciał wieść życia w mieście nazwanym na swoją cześć?
Malezyjski Singapur – Forest City
Na zakończenie inwestycja w dużej części już sfinalizowana i… zupełnie nieudana. Przylegające do Johor Bahru osiedle Forest City miało stanowić malezyjską odpowiedź na sukcesy leżącego opodal Singapuru. Zamiast tego, luksusowe i zielone eko-miasto otwarte na 700 tysięcy przybyszy straszy obecnie pustkami.
Forest City wyrosło na obszarze wydartym Cieśninie Johor, na czterech obszernych sztucznych wyspach. Za realizacją pomysłu stała chińska grupa Country Garden, dążąca do stworzenia prywatnego i kosmopolitycznego miasta dla bogaczy. Jako, że średnia cena dostępnych apartamentów przekracza milion dolarów, oferta właściwie w ogóle nie uwzględniała przeciętnych Malezyjczyków. W efekcie ładne, nowoczesne osiedle wciąż przypomina bardziej scenografię dla filmu postapokaliptycznego niż reklamowany w broszurach “zielony raj”.